Tytuł: Taniec Cieni
Autor: Yelena Black
Cykl: Dance of Shadows
Tłumaczenie: Danuta Górska
Tytuł oryginału: Dance of Shadows
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2013 (data przybliżona)
Taniec z drugą osobą jest aktem zaufania. Elegancja i
intymność… jesteście blisko pocałunku, tak blisko, że czujecie bicie serca
swojego partnera. Ale dla Vanessy, taniec jest śmiertelny – i musi bardzo
uważać komu ufa…
Vanessa Adler uczęszcza do elitarnej szkoły baletowej – tej
samej, do której uczęszczała jej starsza siostra, Margaret, zanim zniknęła.
Dziewczyna czuje, że nigdy nie przestanie żyć w cieniu sławy swojej siostry.
Ale Vanessa, ze swoimi wspaniałymi czerwonymi włosami i jasną skórą, posiada
jakiś rodzaj mocy podczas tańca – zatraca się w muzyce, oddycha innym
powietrzem, a świat wokół niej płonie…
Wkrótce zwraca na siebie uwagę trzech mężczyzn: przystojnego
Zep’a, tajemniczego Justin’a i wielkiego, enigmatycznego choreografa – Josef’a Zhalkowsky’ego.
Kiedy Josef prosi Vanessę, aby została główną tancerką w balecie „Ognisty ptak”,
dziewczyna nie ma pojęcia o niebezpieczeństwie, jakie się w tym kryje – a
płonące siły mają zostać uwolnione… [opis: lubimyczytac.pl]
Akcja książki dzieje się w Nowojorskiej Akademii Baletowej, czyli,
jakby nie patrzeć, najlepszej szkoły tego typu w kraju. Co czyni jeszcze
bardziej dziwnym to, że tancerze znikają tam od dwudziestu lat, a wygląda na
to, że nikogo to nie obchodzi. A także nikt nie próbuje postawić się
choreografowi, który wyżywa się na wszystkich za niewykonanie poprawnie kroków,
chociaż „dawno powinni byli to umieć”. W międzyczasie znikają kolejne osoby,
ale jakoś nikt nie wpada na pomysł, żeby połączyć kropki i zauważyć, ze w NAB
dzieje się coś dziwnego. Seems legit.
Dalej mamy sposób wprowadzania nowych elementów do powieści.
Właśnie: wprowadzania. Nie ma czegoś takiego jak rozwój wydarzeń, wszystko
dzieje się w tempie zaparzania instacoffe. Przykład? Wraz z przekroczeniem
progu szkoły główna bohaterka od razu znajduje obok siebie wianuszek
przyjaciół, którzy mają być przeciwwagą dla grupki rodem z Mean Girls. Wiecie,
te chorobliwie chude, co wszystkie wyglądają tak samo. Wszystko oczywiście z
prędkością światła. Co mnie też trochę zdziwiło, kiedy jedna z koleżanek
Vanessy znika, reszta wianuszka bez zająknięcia się stwierdza, że „ona by
czegoś takiego nie zrobiła”. Wydaje mi się, że umiejętność przewidywania
zachowań przyjaciół nabywa się stopniowo. I na pewno nie objawia się ona po
dwóch tygodniach znajomości. Ale to szczegół.
Nie ma czegoś takiego jak książka YA bez wątku
romantycznego. Autorka o tym wie. Zdaje
się, że jednak nie wie, jak taki wątek wprowadzić i rozwijać. Związek Vanessy i
Zeppelina (nagroda za najgłupsze imię dla bohatera, fanfary) opiera się na
jednym, pojedynczym spojrzeniu. I wystarczyło. Widzicie dzieci, miłość jest
jednak prosta. Autorce też chyba
wydawało się, ze to za proste, bo postanowiła ubarwić wątek wprowadzając
kolejnego męskiego bohatera. Jeśli ktoś jest dla nas niemiły, to przecież
jasne, że na nas leci. Co też jest całkowicie w porządku i nikt nie ma z tym
problemu. Vanessie nie przeszkadza też, że Justin krąży wokół niej i sugeruje,
że powinna opuścić akademię. Oczywiście nic sobie z tego nie robi, bo przecież
jedynym powodem, dla którego przybyła do NAB jest chęć poszukiwania siostry.
Bardzo mnie to bawi, zwłaszcza, kiedy policzę sobie, ile czasu zajęło Vanessie
faktyczne zajmowanie się poszukiwaniem siostry i odkrywaniem prawdy.
Jeśli ktoś mnie dobrze zna, to wie, że mam świra na punkcie
tańca. To jednak nie wystarczyło, żebym „Taniec cieni” zaklasyfikowała wyżej. Wiedza,
co to jest pas de bourrée czy grand jete niestety nie stworzy dobrej
fabularnie powieści. Drodzy czytelnicy,
bilet do Opery Narodowej będzie lepszą inwestycją.
MOJA OCENA: 3/10
To wystarczy raz spojrzeć i ... już? Można stawać na ślubnym kobiercu? :)
OdpowiedzUsuńWidocznie u tancerzy tak to działa :D A to pech, za wcześnie skoczyłam :/
UsuńRównież kocham taniec, ale do książki mnie jakoś nie ciągnie. Sam opis sprawił, że coś mnie odepchnęło od tej powieści.
OdpowiedzUsuńBędę unikać jak ognia!
OdpowiedzUsuńOkładka bardzo mi się podoba, ale teraz już wiem, że gdy tylko ją zobaczę - będę uciekać jak najdalej!
OdpowiedzUsuńMi osobiście się książka podobała, może troche racji w tej recenzji jest, ale dla mnie jest ona zbyt surowa. Według mnie książka warta przeczytania, jednym się podoba innym nie. Na pewno nie dowiesz się czy Ci się podobała jeśli jej nie przeczytasz. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń