piątek, 23 grudnia 2011

"Dziewczyny z Hex Hall" ("Hex Hall") Rachel Hawkins





„Dziewczyny z Hex Hall” to pierwsza ksiązka Rachel Hawkins, jaka miałam okazję przeczytać. Podstawowe pytanie jakie zadałam sobie przed wzięciem jej do ręki to „To kolejna lekka powieść, czy coś więcej?”.

Sophie jest córką czarownika. Po kilku nieudanych zaklęciach trafia do Hekate Hall – poprawczaka dla tzw. Prodigium (wilkołaków, elfów, czarowników). Dzieli pokój z jedynym wampirem w szkole. Jako dwie „nowe” od razu zaprzyjaźniają się. W szkole zaczyna dochodzić do strasznych rzeczy. Czarownice z upuszczoną krwią i dwoma dziurkami w szyi zostają znalezione na terenie podobno najlepiej strzeżonej czarami szkoły. Oczywiście wszystkie podejrzenia od razu spadają na wampirzycę. W końcu kto inny mógł to zrobić?
Sophie bierze sobie za zadanie poznanie prawdy i oczyszczenie przyjaciółki z zarzutów. Z jak strasznymi tajemnicami przyjdzie się jej zapoznać?

Rachel Hawkins potrafi utrzymać napięcie. Całego rozwiązania głównego wątku (ataków na czarownice) dowiadujemy się na koniec. Z każdą książką moja nadzieja na książkę BEZ wątku miłosnego lega w gruzach. W „Dziewczynach” mamy ciamajdowatą Sophie, która nie potrafi rzucać prawie żadnych zaklęć i wyidealizowanego Archera, który dziwnym trafem ratuję Sophie w pierwszym dniu szkoły (pachnie mi tu Zmierzchem). Interesującą postacią w tej powieści jest Jenna – wampirzyca, której ulubiony odcień to „elektryczna truskawka” Tajemnicą pozostają jej zmiany nastroju. Raz jest najlepszą przyjaciółką Sophie, by zaraz potem chcieć ją zabić. Jest jeszcze jedna osoba czyhająca na życie głównej bohaterki, ale nie zdradzę imienia. Popsułabym całą radość czytania książki J.

Podsumowując „Dziewczyny z Hex Hall” to niezobowiązująca lektura na kilka wieczorów. Nie dopatruję się tam żadnej większej głębi, przesłania. Nie będzie podobała się starszym czytelnikom, którzy tej głębi szukać będą, ale dla mnie jest OK. Jestem ciekawa dalszego ciągu. Na szczęście druga część („Dziewczyny z Hex Hall. Diable szkło”) czeka na mojej półce na swoją kolej.

P.S. Czemu oryginalna okładka jest ładniejsza od polskiej?

2 komentarze:

  1. Dziwne, ale nie miałam jeszcze okazji przeczytać;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszą część czytałam, a drugą będę czytać :)

    OdpowiedzUsuń

Oczywiście za każdy komentarz jestem niezmiernie wdzięczna, więc skoro już tutaj jesteś, zostaw po sobie ślad ;)