wtorek, 3 kwietnia 2012

"Pożeracz snów" Bettina Belitz

Tytuł: "Pożeracz snów"
Oryginalny tytuł: "Splitterherz"
Autor: Bettina Belitz
Tłumaczenie: Alicja Rosenau
Seria: ?
Wydawca: Znak Emotikon
Liczba stron: 512
Moja ocena: 8/10

„Geniusz i szaleństwo często leżą bardzo blisko siebie.”

Teoretycznie nie powinnam oceniać książki po okładce, ale przy „Pożeraczu snów” to chyba niemożliwe. Od razy przyciąga wzrok, a wtedy nawet schematycznie brzmiący opis nie ma znaczenia. No ale nie miałam mówić o okładce, a o konkretach...

Jeśli chodzi o fabułę, to opiera się ona na przetartych już dawno założeniach:
Mamy zwyczajną, z tym, że bardzo wrażliwą nastolatkę. Pewnego dnia przeprowadza się ona z tętniącej życiem Kolonii na wieś. Siłą rzeczy, strasznie jej się to nie podoba, dlatego też podczas ‘parapetówki’ zorganizowanej przez jej rodziców, wymyka się na dwór. Nie przewiduje tylko, że nagle rozpęta się burza, która odetnie jej drogę do domu i przemoczy ubranie, o stracie w postaci obuwia nie mówiąc. Gdy dziewczyna jest już zrezygnowana i nie ma nadziei na szybki powrót do domu, pojawia się chłopak na koniu i ratuje ją. To Colin Blackburn – miejscowy odludek, uważany czasami za psychopatę. Brzmi cudownie, prawda? Dodajmy jeszcze niewyjaśnione tajemnice rodzinne, kilku (oj, nielicznych) przyjaciół głównej bohaterki, nierealne sny, piękne i przerażające za razem. A,  jeszcze czające się niebezpieczeństwo i rasowy paranormal gotowy.

Do tej pory każde działanie Ellie było dostosowywane do panującej mody i ‘przyjaciółek’. Dlatego Elizabeth prostowała włosy, przekłuła sobie pępek, czy regulowała brwi. Zawsze starała się nie odstawać od tłumu i zbytnio się nie wyróżniać. Ale przez cały czas zamieszkiwania w Kolonii prawdziwe JA Ellie czekało na dogodny moment, żeby wreszcie pokazać się światu. Taki czas nastaje zaraz po przeprowadzce, gdzie Ellie nie zna nikogo z wzajemnością, gdzie może wreszcie pokazać się od prawdziwej strony. To jeden z atutów książki – razem z Ellie możemy obserwować jej własną przemianę, czy coraz dojrzalsze zachowanie. Oczywiście, dziewczyna nie zmienia się cała. Nadal jest uparta, a także nie słucha co się do niej mówi. Posiada całkiem przydatną umiejętność kojarzenia faktów, dzięki której dosyć szybko rozgryza tajemnicę ojca, musi się tylko pomęczyć przy odgadnięciu tożsamości Colina, ale to chyba stały element w paranormalach.
 Właściwie, to przemianę Ellie zapoczątkował Colin – kolejny bohater odgrywający większą rolę w tej książce. Z kolei o nim wiemy niewiele, już nie wspominając o jego przeszłości. Autorka pozwala nam się dowiedzieć tylko, że jest świetnym karateką, swego czasu dał się porwać modzie na piercing, a mieszkańcy pobliskiego miasteczka jak i wsi uważają go raczej za odludka i nie nawiązują z nim większych kontaktów.

Narracja z punktu widzenia Ellie działa na korzyść powieści, a nawet sprawia, że ponad pięćsetstronicową powieść czyta się szybko i z rosnącym zainteresowaniem. Główna bohaterka jest typową samotniczką, dlatego nie pojawia się wiele dialogów, ale gdy już Elizabeth z kimś rozmawia, wydają się one realistyczne i niewymuszone. Pozostały tekst to głównie opisy – miejsc, czy po prostu przebiegu akcji. Zazwyczaj takowe mnie nudzą, ale te w „Pożeraczu snów” czytałam z zaciekawieniem, a czasami uśmiechem. Wszystko to za sprawą niezwykle plastycznego języka, barwnie przedstawiającego zarówno miejsca, jak i bohaterów.

Można by powiedzieć, że akcja kręci się i rozwija w ślimaczym tempie, ale nie jest to minus, a wręcz odwrotnie. Potrzebujemy czasu, żeby Ellie mogła przedstawić nam swoje życie i co nie co o sobie opowiedzieć. Zamiast tak zwanych ‘zapchajdziur’ w miejscu braku ważnych wydarzeń autorka postanowiła umieścić podział na dwie pory roku i okresy przejściowe pomiędzy nimi (Wiosna, Wczesne lato, Lato i Babie Lato). Dzięki temu możemy łatwiej odnaleźć się w akcji i zorientować w upływie czasu.
Jak sam tytuł wskazuje, pomijając (nieodłączny) wątek uczucia pomiędzy Colinem i Ellie, głównym tematem „Pożeracza snów” są właśnie sny. Mimo że ten wątek występował już w literaturze młodzieżowej („Strąceni”, „Spętani przez bogów”), to motywy zawarte w powieści Bettiny Belitz niosą za sobą powiew świeżości. Nie chciałabym zdradzać zbyt dużo, co do tożsamości Colina, więc powiem tylko, że zaczerpnięcie części z wierzeń ludowych było bardzo dobrym pomysłem. Tylko szkoda, że nie wiem z jakiej kultury pochodzą te motywy, bo chętnie dowiedziałabym się więcej na ich temat.

W ogólnym rozrachunku „Pożeracz snów” wypada całkiem dobrze, a nawet wybija się z rzędu innych powieści z tego gatunku. Bettina Belitz udowodniła mi, że można stworzyć coś miłego, a przede wszystkim świeżego, mimo że nie uniknęła powielania schematów. Lubię książki, o których myślę bezustannie, zastanawiając się, co jeszcze czeka naszą bohaterkę. „Pożeracz snów” wciągnął mnie bez reszty i nie pozwolił mi się oderwać. Chociaż premiera miała miejsce już w czerwcu ubiegłego roku , to nigdy nie jest za późno, żeby zapoznać się z taką przyjemną w odbiorze historią.


29 komentarzy:

  1. Zapowiada się bardzo ciekawie, więc chętnie przeczytam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja przekonuje do przeczytania :)
    I historia sama w sobie ciekawa.
    Więc pewnie kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi bardzo podobała się ta powieść, mam nadzieję, że będzie kontynuacja wkrótce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam muszę powiedzieć, że mi się podobała ta książka. Motyw snów chyba najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od dawna poluję na tę książkę, twoja recenzja tylko pogłębiła moją chęć poznania jej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę czytałam i także zrobiła na mnie świetne wrażenie. Z chęcią poznałabym dalszy ciąg, ale chyba autorka nie planuje pisać kontynuacji;)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam ją już od wakacji i nadal nie mogę jakoś jej przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Heh, ja nie mogę pozbyć się tej książki z głowy właśnie przez okładkę :P I mimo tematyki, którą mam w głębokim poważaniu, chyba naiwnie kupię niedługo tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba w końcu zakupię, bo aż wstyd. :)

    A co do tematyki - czytałam już "Spętani przez bogów", oraz "Strąceni", i o ile pierwsza mi się podobała, to druga już niezbyt. Ale twoja recenzja, tak mnie zachęciła, że chyba nie odpuszczę i wreszcie sięgnę po nią :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba w złym czasie czytałam tę książkę, bo w żaden sposób do mnie nie trafiła. Mam zamiar przeczytać ją jeszcze raz, gdy będę miała ochotę na tego typu powieść :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam to samo! Również książka mnie wciągnęła i się podobała czekam na kolejną część ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Będę musiała koniecznie przeczytać :]

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmmm... miałam sobie dać spokój z tą książką, ponieważ nigdzie nie mogłam jej znaleźć, ale teraz chyba wznowię poszukiwania ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Och, jak ja kocham tę książkę! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Mi też lektura wydała się oryginalna przez swoją tematykę :D jednak nie zainteresowały mnie dalsze losy bohaterki :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo bym chciała ją przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Niemiecka autorka. Może być ciekawie. Okładka fajna, ale dziwne tłumaczenie tytuły, ale z chęcią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytałam jakiś czas temu i muzę powiedzieć, że z czasem inaczej na nią patrzę. Widzę więcej plusów ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Leży na półce i cierpliwie czeka na przeczytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Podobała mi się ta książka, mimo że początkowo ciężko mi było się w nią wciągnąć ;) Teraz mam plan przeczytać całą tę serię w oryginale ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Brzmi bardzo schematycznie, chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  22. wow.. okładka jest niesamowita. Można na nią patrzeć cały czas. Pierwszy raz usłyszałam o tej książce choć jak na nią patrze to dla samej okładki bym ją przeczytała

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam w planach ją przeczytać:) wezmę się z nią tylko jak skończe mój stosik:) ale okładka mi sie bardzo podoba i ten moty snów:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Wiele już słyszałam o tej książce, ale jakoś w moje ręce jeszcze nie trafiła...

    OdpowiedzUsuń
  25. Szczerze mówiąc opis fabuły kompletnie mnie nie skusił, ale coś w tej książce jest. Chyba warto sprawdzić co :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Pomimo, że książka wydaję się trochę oklepana to jednak coś mnie do niej ciągnie. Być może skuszę się ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Szkoda, że autorka nie rozwinęła bardziej wątku snu, ale i tak z chęcią przeczytam kontynuację. :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja wszędzie bronię tej książki, a w zasadzie całej trylogii, bo pierwszy tom to naprawdę pryszcz w porównaniu z tym, co autorka serwuje czytelnikom (i swoim bohaterom) w dalszych częściach... Też jestem zdania, że się pozytywnie wybija na tle wszechobecnej sieczki. Tylko ten tytuł, jak ktoś słusznie zauważył, jest dość... osobliwy. I, szczerze mówiąc, chyba się tej powieści nie przysłużył.

    OdpowiedzUsuń

Oczywiście za każdy komentarz jestem niezmiernie wdzięczna, więc skoro już tutaj jesteś, zostaw po sobie ślad ;)