Tytuł: Serce w chmurach
Oryginalny tytuł: The Statistical
Probability of Love at First Sight
Autor: Jennifer
E. Smith
Tłumaczenie: Beata
Hrycak
Seria: Powieść
bez kontynuacji
Wydawca: Bukowy
Las
Liczba stron: 224
Moja ocena: 8/10
"W końcu to nie zmiany łamią człowiekowi serce, tylko to, co dobrze
znane."
Co myślisz o miłości od pierwszego myślenia? Kompletna
bzdura, wymysł niespełnionych romantyków, czy może coś, co zdarza się na co
dzień? Czy w ciągu ułamka sekundy możemy jednoznacznie stwierdzić, czy jesteśmy
w stanie obdarzyć kogoś bezgraniczną miłością? Takie przekonanie chyba
przychodzi z czasem… Przynajmniej tak myślała Hadley. A wystarczyły tylko 24
godziny, żeby zmieniła swoje zdanie o 180 stopni.
"Czy lepiej jest mieć kiedyś coś dobrego i utracić, czy też nie mieć
nigdy?"
Ten dzień wyglądał na najgorszy w całym życiu
siedemnastoletniej Hadley Sullivan. Utknęła na lotnisku
w Nowym Jorku, spóźniona o cztery minuty na lot do Londynu i najprawdopodobniej również na drugi ślub ojca żeniącego się z kobietą, której nawet nie poznała, a więc
i nie polubiła. Wtedy, w zatłoczonej poczekalni, spotkała chłopaka idealnego. Był Anglikiem, miał na imię Oliver i rezerwację na najbliższy nocny lot do Londynu. Tuż obok miejsca Hadley... [opis z okładki]
w Nowym Jorku, spóźniona o cztery minuty na lot do Londynu i najprawdopodobniej również na drugi ślub ojca żeniącego się z kobietą, której nawet nie poznała, a więc
i nie polubiła. Wtedy, w zatłoczonej poczekalni, spotkała chłopaka idealnego. Był Anglikiem, miał na imię Oliver i rezerwację na najbliższy nocny lot do Londynu. Tuż obok miejsca Hadley... [opis z okładki]
Jak można napisać książkę, której akcja trwa zaledwie 24
godziny? Nie, wróć. Jak napisać dobrą
książkę, której ramy czasowe nie przekraczają doby? Przyznaję się, ja nie wiem.
Za to Jennifer E. Smith wie to bardzo dobrze.
Zacznijmy może od kwestii fundamentalnej książki: autorka
skorzystała z opcji narratora wszechwiedzącego. Może i nie jest to wyjątkowo
oryginalna zagrywka dla książek Young Adult, więc zaskoczona nie byłam,
jednakże nie sądziłam, że z tak niepozornego zabiegu można wyciągnąć tyle
magii! Nie wiem, czy jest to kwestia tylko i wyłącznie tego. Całkiem możliwe,
że spory wkład do tego miało też rozplanowanie akcji. Hadley ma do dyspozycji
jedynie 24 godziny, jednak rozwleczone na ponad 200 stron. Nie, „rozwleczone”
to niepasujące do końca słowo, bo kojarzy się źle, a tutaj ma znaczenie jak
najbardziej pozytywne. W ciągu tych 24 godzin tempo jest idealnie wyważone,
momentami przyspiesza, by za chwilę zarysować coś na kształt punktu
kulminacyjnego, i kiedy myślimy, że zaraz nastąpi takie „bum”, akcja zwalnia do
leniwie toczącej się opowieści. Autorka zazwyczaj przechodzi wtedy płynnie do jakiejś
retrospekcji, więc nawet pomimo surowo zarysowanych ram czasowych mamy okazję
poznać Hadley nie tylko „tu” i „teraz”, ale także „kiedyś” i „tam”. Skoro o
poznawaniu mowa, to nie widzę sensu w charakteryzowaniu bohaterów. Tak na dobrą
sprawę, to cała książka jest jedną wielką charakterystyką. Oczywiście nie brakuje tam fascynujących
wydarzeń przyprawiających o szybsze bicie serca, jednak , jak dla mnie,
najważniejsze jest właśnie odkrywanie cech postaci. Wzrok czytelnika skupia się
na dwóch głównych bohaterach: Hadley i Oliverze, którzy spotykają się zupełnie
przypadkiem i tym samym kompletnie zmieniają bieg wydarzeń. Widzimy dwie
zupełnie różne sylwetki młodych ludzi, którzy jednak mają coś wspólnego:
obydwoje mają swój własny bagaż emocji i doświadczeń, a to, czego szukają to
szczęście i zrozumienie. Co tu dużo mówić, widzimy dwie mistrzowsko wykreowane
postacie. Hadley jest niezwykłą dziewczyną, o czym mamy się szansę przekonać na
kartach powieści. O Oliver… Cóż, niejedna czytelniczka będzie marzyła o kimś
takim.
Na zakończenie: nie, nie jest to książka o podróży samolotem
obok fajnego chłopaka. Książka jest o pokonywaniu własnego strachu (nawet
takiego jak latanie samolotem) oraz o trudnych, skomplikowanych rodzinnych
relacjach. Jednak przede wszystkim jest
to książka o miłości. Takiej od pierwszego wejrzenia. Takiej słodkiej, o jakiej
marzą nastolatki. Wbrew pozorom, próżno szukać tutaj „kiczowatości”
charakterystycznej dla romansideł Young Adult. Nie wiem, może to zasługa tego,
ze cała historia powstała z udziałem przypadku – nadaje to opowieści takie
charakterystycznego klimatu, którego nie da się opisać słowami. Nie mogę tego
ująć inaczej, więc zakończę tak: jeśli szukacie uroczej, przytulnej opowieści,
która w sam raz na jeden wieczór oderwie was od ziemi, to to jest właśnie to,
czego szukacie.
Hmm... ciekawie się zapowiada, więc postaram się zerknąć na tą pozycję :)
OdpowiedzUsuńHmm... ciekawie się zapowiada, więc postaram się zerknąć na tą pozycję :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czemu, ale jakoś od samego początku byłam negatywnie nastawiona do tej książki. Po twojej recenzji stwierdziłam, że chyba niesłusznie, więc dodaję książkę na listę do przeczytania.
OdpowiedzUsuńCiekawa historia i całkiem fajna reklama w formie filmiku.. Możliwe, że się skuszę :)
OdpowiedzUsuń~Natalia
Kiedyś bardzo chciałam przeczytać tę książkę, ale szybko o niej zapomniałam. Twoja recenzja mi o niej przypomniała i jeszcze bardziej zachęciła do przeczytania :) Bardzo mnie intryguje to, że akcja trwa zaledwie 24 godziny. Zastanawiam się, jak można się zmieścić w tylko jednym dniu akcji :)
OdpowiedzUsuńJej, brzmi uroczo! :) Muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuń