niedziela, 29 stycznia 2012

"Kosogłos" Suzanne Collins




 Tytuł: "Kosogłos"
Oryginalny tytuł: "Mockingjay"
Autor: Suzanne Collins
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska i Piotr Budkiewicz
Wydawca: Media Rodzina
Seria: "Igrzyska śmierci" część 3
Liczba stron: 370

„Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej, niż rozsypać.”

Obok zakończenia historii Katniss nie mogłam przejść obojętnie. Nie było innej opcji jak wziąć w ręce i zatracić się w lekturze, i na wstępie mogę powiedzieć, że trylogia „Igrzyska śmierci” należy do moich ulubionych powieści. Do tej pory jeszcze nikomu nie udało się wzbudzić we mnie tylu uczuć na raz. Od przejmującego smutku, do wielkiej radości, od nienawiści do miłości. Chyba nie szybko coś zagości w moim sercu na czas tak długi, jak zrobiła to Suzanne Collins ze swoimi książkami.

„Kosogłos” to jedna wielka wojna. W sensie fizycznym, jak i duchowym. Katniss wraz z matką i Prim mieszka w Trzynastce, legendarnym dystrykcie, który wbrew propagandzie Kapitolu ma się dobrze i jeszcze szykuje się do powstania przeciw tyranowi. Dziewczyna, mimo trudnych przejść na arenie zgadza się zostać tytułowym Kosogłosem – symbolem rebelii. Zadanie to jednak nie będzie takie proste, jakie się wydaje. Katniss będzie musiała stawić czoła nie tylko okrutnym żołnierzom prezydenta Snowa. Przyjdzie jej także zmierzyć się z własnymi dylematami moralnymi.

Czytanie „Kosogłosa” w znaczącym stopniu różniło się od poprzednich części. Nie spotkamy tu już tyle walki i akcji. Autorka postawiła na przemyślenia, których tu jest nieporównywalnie więcej. Mając w świadomości fakt wybuchu wojny spodziewałam się raczej opisów dystryktów objętych rebelią, tak samo myślała pewnie główna bohaterka. Rola Kosogłosa polega głownie na kręceniu propagit, mających zachęcić powstańców do walki. Katniss nie jest zadowolona z tego faktu, wolałaby walczyć jak inni. Staje się przez to nieco rozkapryszona. Coraz częściej odchodzi od powierzonych jej zadań i znowu nie wie, komu może zaufać. Gale już otwarcie rezygnuje z bycia przyjacielem, chciałby czegoś więcej. W tym miejscu moje obawy dotyczące bardzo dobrej książki zamieniającej się w czytadło dla nastolatek znowu dają o sobie znać. Katniss znowu staje przed dylematem, w końcu nie chce stracić ani Gale’a, ani Peety. Cieszę się jednak, że wątek miłosny nie jest wysunięty na pierwszy plan.

Cała książka została utrzymana w atmosferze smutku, a nawet cierpienia. Cóż wojna, to wojna, tego nie da się nie zauważyć. Na szczęście „Kosogłos” obfituje też w radosne wydarzenia, można więc powiedzieć, ze wszystko nawzajem wyrównuje się.

W obliczu ostatnich wydarzeń główna bohaterka traci na swoim realizmie. Już nie jest taka żywa, odważna i gotowa do poświęceń. W „Kosogłosie” nie znalazłem już tej bohaterki, którą zapamiętałam z początku całej historii. Stała się wyprana z emocji, pusta. Nie potrafiła wywołać już tak wielkich uczuć jak wcześniej, a moje poprzednie słowa nadal są prawdziwe dzięki bohaterom drugoplanowym.

Na uwagę zasługuje jeszcze Prim. Nikt chyba nie zwrócił uwagi, jak młodsza siostra Katniss wydoroślała. Rozhisteryzowana Katniss coraz częściej właśnie w niej odnajduje bratnią duszę i ostoję. Szkoda, że Primrose nie odgrywa większej roli w całej serii.

Jeśli chodzi o świat wykreowany przez Suzanne Collins, nie mam zarzutów. Autorka doskonale przedstawiła warunki panujące w Trzynastce, pewnie dzięki porównań do nieistniejącego już Dwunastego Dystryktu. Bunt wywołany w poprzednich częściach rozrasta się do niewyobrażalnej skali. Większość ofiar to niewinne osoby, także dzieci. Okrucieństwo zadawane mieszkańcom Panem, a w szczególności rodzinom trybutów kulminuje się, a teraz coraz więcej ludzi pragnie zemsty. Autorka bardzo dobrze przedstawiła wszystko, co czytelnik powinien wiedzieć.

Podsumowując, nie potrafię opowiedzieć o emocjach powstałych po przeczytaniu tej książki, gdyż sama nie potrafię ich do końca nazwać. Z pewnością czuję nostalgię, a czasami pustkę, Kiedy indziej złość, że ta historia nie potoczyła się inaczej. Teraz, po kilku dniach od przewrócenia ostatniej kartki, nadal zadaję sobie pytanie, czemu tylu ludzi musiało zginąć. Chociaż gdyby spojrzeć na to z innej strony, to na ich prochach powstał nowy, może lepszy, może nie, świat. Trochę mi przykro, że to już koniec opowieści o Katniss Everdeen, dziewczynie, która igra z ogniem, jednak za względu na tyle emocji postaram się wracać czasami do wszystkich części i przeżywać to wszystko jeszcze raz. A teraz ostatni raz chcę namówić wszystkich do rozpoczęcia (albo dokończenia) historii o nastoletniej buntowniczce.


Recenzja części pierwszej tu, drugiej tu

5 komentarzy:

  1. Tak jak poprzednie części tak i tą muszę wkońcu przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam tyle dobrego o tej serii,a cały czas jej nie czytałam.. Jednak mam w planach i jak tylko uzbieram trochę więcej pieniędzy lecę do księgarni zakupić sobie pierwszą część;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cała seria jest godna uwagi, ale Kosogłos jest inny... Bardziej dojrzały, co wcale nie znaczy że gorszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cała seria jest niesamowita, a Kosogłos bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Była warta poświeconego jej czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dusia - zgadzam się z tobą. Faktycznie ostatnia część jest doirzalsza, ale jest w niej dużo śmierci. Książka wydaje mi się cięższa niż pozostałe i ciągle trzyma w napięciu.
    Ma w sobie też "coś" czego nie było w innych częściach.

    OdpowiedzUsuń

Oczywiście za każdy komentarz jestem niezmiernie wdzięczna, więc skoro już tutaj jesteś, zostaw po sobie ślad ;)