Tytuł: "Wezwanie"
Oryginalny tytuł: "The Summoning"
Autor: Kelley Armstrong
Tłumaczenie: Jerzy Łoziński
Wydawca: Zysk i S-Ka
Ilość stron: 355
Cieszę się, że nie miałam jakiś większych oczekiwań do tej książki.. Inaczej, dosyć mocno rozczarowałabym się. Pozycję wypatrzyłam w bibliotece, a skusiła mnie okładka i ani słowa o wątku miłosnym.
Po samym opisie, można wywnioskować, że mamy do czynienia z piętnastoletnią Chloe Saunders. Pewnego dnia zaczyna ona widzieć duchy. Wyobraźcie sobie dziewczynę biegającą po szkole, wykrzykującą piskliwym głosem „Zostaw mnie!” do osoby, której nie widzi nikt po za nią. Pewnie od razu wsadzilibyście ją do pokoju bez klamek, prawda? To właśnie przytrafia się Chloe. Trafia do Lyle House - ośrodka dla nastolatków z problemami. Poznaje tam Rye, Liz, Tori oraz (a jakżeby inaczej!) Simona i Dereka. Wkrótce na jaw wychodzą tajemnice starego domu i (nieżyjącego już) architekta. Chloe, jak na ciekawską nastolatkę przystało, wściubia nos tam, gdzie nie trzeba, przez co pakuje się w kłopoty.
Sami bohaterowie są nudni, jeśli nie powiedzieć mdli. Nie wyróżniają się niczym szczególnym, jeśli pominąć ich niezwykłe zdolności.. Chloe, jak już wiadomo, widzi duchy. Umiejętności pozostałych dowiadujemy się gdzieś tak w środku książki, ale bez problemu domyśliłam się ich zaraz na początku. Jedynie Tori pozostaje tajemnicą, może jednak autorka dopowie coś do niej w następnych częściach.
Okładka dumnie głosi: „krzyki przerażenia nastoletnich czytelników będą dość głośne, by obudzić zmarłych!”. Momentów, które można byłoby uznać za straszne było dokładnie dwa.
Chloe jako nekromantce mogło zdarzyć się dużo więcej. Pozostałe strony to opisy dni pobytu w Lyle House. Bez oporów mogę nazwać je „zapchajdziurami”. Czasami Chloe coś odkryje, większość to jednak wyżej wspomniane opisy i przemyślenia głównej bohaterki. Warto byłoby jeszcze dodać, że akcja trwa tydzień (dokładnie 355 stron). Nie wiem po co pani Armstrong tak to rozwinęła.
Jedynym ciekawym aspektem „Wezwania” jest nekromancja, czyli sztuka wskrzeszania zmarłych, a także porozumiewania się z nimi. Może to już było, ale ja spotkałam się z tym po raz pierwszy. Co mnie ucieszyło, w całej książce nie pojawił się wątek romantyczny. Mamy oczywiście dwóch chłopaków z niewyjaśnioną przeszłością, nic więcej się jednak nie dzieje. Pierwszy tom serii „Najmroczniejsze moce” (swoją drogą, mało oryginalny tytuł) jest całkiem dobrym przykładem, że da się napisać dobrą książkę bez wątku miłosnego.
Nie mam zastrzeżeń co do wydania. Na okładce pojawił się czerwony klejnot, który rzeczywiście Chloe nosi przy sobie. Nie wyłapałam literówek. Dosyć duża czcionka ułatwia czytanie, wystarczy kilka godzin na dokończenie książki. Bardzo przydatne okazały się krótkie rozdziały, bo co chwilę coś mnie odrywało o lektury J
Podsumowując, „Wezwanie” nie jest może ambitną lekturą, ale czytelników może zainteresować motyw nastoletniej nekromantki. Myślę, że dam jeszcze jedną szansę pani Kelley Armstrong czytając drugą cześć wyżej wspomnianej serii o Chloe Saunders („Przebudzenie”).
Zapowiada się bardzo ciekawie;) z chęcią się z nią zapoznam;)
OdpowiedzUsuń