środa, 1 lutego 2012

"Król Mroku" Melissa Marr


Tytuł: "Król Mroku"
Oryginalny tytuł: "Ink Exchange"
Autor: Melissa Marr
Tłumaczenie: Natalia Wiśniewska
Wydawca: Nasza Księgarnia
Seria: "Mroczny świat wróżek" część 2
Liczba stron: 342

„Zbyt wiele dziwnych wydarzeń równa się zbyt wiele dziwnych myśli.”

Z „Królową Lata” Melissy Marr zetknęłam się już jakiś czas temu, ale drugą część serii zdobyłam dopiero teraz. Porównując obie książki, mogę powiedzieć, że różnią się one klimatem. O ile w „Królowej..” chodziło o Letni Dwór idący w parze z ciepłem, uśmiechem i beztroską, to „Król Mroku” ma charakter o wiele bardziej mroczny i niebezpieczny.

Leslie wiedziała, że tatuaż ją zmieni, ale nie przypuszczała, że tak bardzo. Nagle otworem stanął przed nią zupełnie nowy i tajemniczy świat mrocznych istot żywiących się ludzkim cierpieniem. Dziewczyna zostanie wplątana w intrygi Mrocznego Dworu, na którego czele stoi równie niebezpieczny, co charyzmatyczny i oczywiści nieziemsko przystojny Irial. Czy Leslie bez reszty zatraci się w zwodniczym, pełnym iluzji królestwie przyjemności i pragnień? A jaki los czeka  Mroczny Dwór?

Przez dłuższy czas nie mogłam przyzwyczaić się do głównej bohaterki. W pierwszej części nie za bardzo przypadła mi do gustu. Lepiej odpowiadała moim oczekiwaniom Aislinn, bądź co bądź, również wplątana w świat wróżek. Książka nie opowiada jednak o Aislinn, tylko o Leslie, więc na niej się dzisiaj skupię.

W „Królowej Lata” dziewczyna wydawała się płytką, nie wychylającą się zbytnio nastolatką, jakich pełno w dzisiejszej literaturze. W „Królu Mroku” wyjaśniają się motywy jej działań, więc nie mam już żalu do niej, ani do autorki. Znając już naturę brata i ojca, a teraz także matki, wszystkie zachowania stają się przejrzyste i jasne. Bardzo podoba mi się, że Melissa Marr nie stworzyła bohaterki, której tylko chłopcy w głowie. Leslie, mimo że swoje życie uczuciowe ma, nadal zastanawia się, jak wyglądałoby jej życie, gdyby podjęła inną decyzję. Nie brak jej również odwagi, żeby się sprzeciwić. Ciężka sytuacja w domu skłoniła dziewczynę do podjęcia pracy, dzięki czemu Leslie staje się w moich oczach dojrzalsza i nawet trochę mądrzejsza. Aislinn i Kenaan, odgrywający główną rolę w „Królowej Lata”, takową mają też w „Królu Mroku”, aczkolwiek dużo mniejszą, z postaci głównych spadli rangą do epizodycznych.

Narracja prowadzona w trzeciej osobie pozwala nam dokładniej poznać odczucia kilku bohaterów na raz, co stało się bardzo dobrym pomysłem. Całą historię możemy poznawać jeszcze ze strony Nialla i tytułowego Króla Mroku – Iriala. Autorka podrzuca nam co jakiś czas jakieś fragmenty intrygi, nadal jest to jednak mało, że przejrzeć wszystko od razu. Żałuję jedynie, że przeczytałam opis z tyłu okładki, bo zdradza on nieco więcej niż standardową ilość, by zainteresować czytelnika.

Mam jedno zastrzeżenie co do przetłumaczenia tytułu. W oryginale brzmi to „Ink Exchange” (wymiana atramentu) i wydaje mi się, że lepiej obrazuje treść książki. Ja wiem, że teraz nic bez czegoś kojarzącego się z wampirami, wróżkami i innymi istotami paranormalnymi się nie sprzeda, ale ile można? Chociaż jeżeli spojrzeć na to z innej strony, ‘nasz’ tytuł wydaje się bardziej intrygujący.

Mocną stroną „Króla Mroku” okazał się dość nieprzeciętny język. W tekście nie złapałam rażących powtórzeń, ale nie wiem ile w tym zasługi samej autorki, a ile tłumacza. Najlepsze jednak są opisy. Barwnie i szczegółowo przedstawiają osoby i miejsca.

Spodobało mi się przedstawienie wróżek, nie jako hasających  po łące elfów, ale bezwzględnych i zimnych bestii. To jedna ze znaczących różnic pomiędzy Letnim, a Mrocznym dworem. O ile „Królowa Lata” stała się po części bajką pełną dobra, to „Król Mroku” obfituje w przemoc, uzależnienia (ludzkie, ale nie tylko) i smutek. Dzięki temu ta cześć wydaje mi się poważniejsza i bardziej ambitna od poprzedniej.

Na zakończenie chciałabym dodać, że czasu spędzonego z „Królem Mroku” nie uważam za stracony. Przewracając kolejne kartki i coraz bardziej zagłębiając się w historię Leslie bawiłam się dobrze. Chwilami próbowałam wszystko przeciągnąć, żeby posiedzieć jeszcze trochę, ale to pewnie dlatego, że teraz czeka mnie przeprawa przez niesamowicie niewciągającą lekturę szkolną. Powieść Melissy Marr uważam za sukces i chętnie sięgnie po inne pozycje tej autorki.

9 komentarzy:

  1. Nawet kiedyś zaczynałam czytać tą część, ale niestety do końca nie dobrnęłam. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szkoda... Początkowo akcja się wlecze, ale później wszystko sie rozkręca :) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Zobaczę może kiedyś ją przeczytam.:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam pierwszą część i bardzo mi się podobała, mam nadzieję że tą niedługo będę miała czas przeczytać :) Świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz 12 lat?! Jej! Podziwiam Twój sposób pisania, w życiu nie domyśliłabym się, że jesteś taka młodziutka :)

    Zapraszam Cię również na mojego nowo powstałego bloga z recenzjami książek.
    public-reading.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Już od jakiegoś czasu planuję przeczytać cykl Marr, ale znajdzie się coś priorytetowego. Ale- kiedyś przeczytam. Na pewno! ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dostałam od Mamy, na pewno przeczytam wszystkie wydane dotychczas tomy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze, jedyna część, której nie przeczytałam z tej serii i to ta, która mnie najbardziej kręci ;) Muszę na nią zapolować ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Oczywiście za każdy komentarz jestem niezmiernie wdzięczna, więc skoro już tutaj jesteś, zostaw po sobie ślad ;)