wtorek, 7 lutego 2012

"Strąceni" Gwen Hayes


Tytuł: "Strąceni"
Oryginalny tytuł: "Falling Under"
Autor: Gwen Hayes
Tłumacznie: Ewa Zarębska
Wydawca: Amber
Liczba stron: 318

„Góra jest dołem, a dół jest górą”

„Nie oceniaj książki po okładce” to chyba najtrafniejsze określenie, jakim mogłabym opisać moje wrażenia po przeczytaniu „Strąconych”. Nie miałam przez to na myśli, że książka nie spełniła moich oczekiwań. Wręcz przeciwnie. Czuję się zaskoczona obecnością morału w, z pozoru, zwykłej młodzieżówce. Może nim być ten, usytuowany na początku recenzji, ale zastanawiałabym się jeszcze nad tym, że piękno tkwi w środku.

Siedemnastoletnia Theia zawsze żyła w „złotej klatce”. Jej świat pełen jest zakazów i nakazów. Nie wolno jej spotykać się z chłopcami, a nawet z najlepszymi przyjaciółkami. Nigdy nie miała takiej swobody, jak inne dziewczyny w miasteczku. Pewnej nocy, nocy siedemnastych urodzin, w życiu Thei zaczynają pojawiać się sny. Piękne, a zarazem straszne. W każdym z nich błądzi po labiryncie z cierni, by na końcu ksiązki spotkać jego. I nagle chłopak ze snów pojawia się w jej szkole. Jest cudowny, ale zupełnie inny, nie przypomina tego z cierniowego labiryntu. Dlaczego odtrąca ją na jawie? Okazuje się, że Haden skrywa pewien mroczny sekret. Czy miłość Thei jest silniejsza niż strach?

Całą opowieść można porównać do znanej baśni, a mianowicie do „Pięknej i Bestii”. Theia odgrywa tutaj rolę właśnie Pięknej, nieświadomej czyhającego bezpieczeństwa. Jest to chyba wina przewrażliwionego ojca. Odizolowana dziewczyna nie ma pojęcia o otaczającym ją świecie. Ubrania wybiera i kupuje jej stylista, a dekorator wynajęty prze ojca co kilka miesięcy wprowadza mało znaczące zmiany w pokoju, żeby dziewczyna zbytnio się nie znudziła. Po za tym, nie brak jej wrodzonego buntu. Na początku jest on może nieduży, ledwo powierzchowny, ale  z czasem Theia nabiera odwagi i zaczyna układać życie po swojemu.

Nagle w jej życie z buciorami wkracza Haden. Zaskoczeniem dla mnie był brak zbytniego wyidealizowania tego bohatera, za co bardzo dziękuję autorce. Haden oczywiście swój urok ma, ale na szczęście nie brak mu też upadków. Gwen Hayes wyciągnęła wnioski z minusów zarzucanych innym tego typu powieściom. Dzięki temu Haden stał się bardziej realistyczny, a razem z nim cała powieść.

Źle byłoby nie wspomnieć o najlepszych przyjaciółkach Thei, Donny i Ame. Dla przeciętnego obserwatora wiele różni te dziewczyny i nie wiadomo dlaczego utworzyła się więź łącząca wszystkie trzy. Po głębszym zastanowieniu się widać, że Theia, Donny i Ame pasują do siebie świetnie. Donatellę (dla tych, którzy ośmielili się ją tak nazwać) można nazwać ‘przebojową’ postacią. W głowie jej chłopcy, imprezy i spotkania ze znajomymi. Nie ukrywam, bardziej do gustu przypadła mi Amelia. Wydała mi się spokojniejsza i najbardziej zrównoważona z całej trójki. Jej pasją jest wróżenie z kart i tym podobnych. Jej talent okazał się niezwykle przydatny przy przygodach Thei.

Mimo dość oklepanego tematu, obecnego w każdej książce z etykietą paranormal romance, „Strąconych” czytało mi się wyjątkowo przyjemnie. Początkowo spodziewałam się miłości jak z obrazka, zagrożenia wkradającego się w życie bohaterów, potem smutnej wiadomości, że związek jest niebezpieczny i wzdychania do siebie z daleka przez kolejne kilkaset stron. Na zakończenie oczywiście przełomowe wydarzenie i happy end, dziękujemy za uwagę. Byłam pozytywnie zaskoczona, gdy powieść chociaż trochę odbiegła od utartego schematu.

Klimat powieści mogłabym porównać do okładki (swoją drogą, bardzo ładnej). Wydawać by się mogło, że róże zwiastują spokój, ale co mam myśleć o dość niecodziennym, czarnym kolorze zdobiącym te kwiaty? To co było snem, nagle staje się jawą,  a Theia (razem z nią, niestety czytelnik) nie wie jak się w tym odnaleźć. Potworne szkielety, ghule i ludzie bez twarzy nawiedzające dziewczynę co noc nie ułatwiają tego. Autorka przedstawiła wszystko tak realistycznie, że nie raz miałam ciarki na plecach.

Szczyptę humoru Gwen Hayes wprowadziła w postaci Donny. Może niektórym wyda się ona papierowa i sztuczna, ale często rozśmieszały mnie jej riposty.

Warto byłoby wspomnieć o sposobie prowadzenia narracji. W gatunku paranormal romance najczęściej spotkamy się z narracją pierwszoosobową, także tutaj. Na szczęście akcja nie skupia się wyłącznie na Thei, autorka powplatała trochę uczuć Hadena (trzecioosobowa), dzięki czemu mamy nieco większy podgląd na całą sprawę. Pod koniec Haden przejmuje cały trud opowiedzenia nam historii (tutaj znowu pierwszoosobowa), ale przyznaję wolę Theię w roli narratora.

Nie mogę powiedzieć, że akcja pędzi w zawrotnym tempie, ale niedomówieniem roku byłoby stwierdzenie, że stoi. Wszystko zostało wyśrodkowane, chociaż nie można ukryć, pod koniec autorka nie zostawia nam dużo czasu na własne przemyślenia. Potrzeba skupienia, żeby za wszystkim nadążyć.

„Strąconych” można przeczytać, nie ze względu na piękną okładkę. Radziłabym zwrócić uwagę na dość nieprzeciętny język goszczący na kartach powieści. Polecam osobom chcącym lekkiej lektury na dwa wieczory. Nie spodoba się ona osobom szukającym odskoczni od istot paranormalnych, ale nie odczułam tutaj ‘przedawkowania’ tego tematu.

23 komentarze:

  1. Okładka przyznaję ciekawa, ale ostatnio mam takiego farta z książkami Amber, że chętnie przeczytam^^
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka jest cudowna, ale co do książki nie wiem...bardzo przypomina mi "Spętanych przez bogów" na których się baaardzo zawiodłam.
    Pozdrawiam i dziękuję za dodanie się do obserwatorów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, motyw snów bardzo kojarzy się ze "Spętanymi...".

      Usuń
  3. brzmi ciekawie i chociaż nie przepadam za takimi książkami, tę będę miała na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka już za mną i bardzo mi się podobała:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka rzeczywiście niesamowicie zachęcająca. Jak tylko przejdzie mi tymczasowa niechęć do książek z wątkiem paranormalnym (związana z nagłym ich napływem:))- z pewnością po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam tą powieść, a Haden... cud, miód i tak dalej *_*

    OdpowiedzUsuń
  7. z chęcią przeczytam. Zapowiada się bardzo ciekawie;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, cudnie się zapowiada. Szczególnie, że główny bohater nie jest idealny. Sięgnę na pewno.
    Sowa

    {http://biblioteczkasowy.blogspot.com/}

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam zaraz po premierze i pamiętam, że podobał mi się wykorzystany tam wątek snów. Początek jest bardzo intrygujący, a końcówka (ta z zamianą ról) wręcz fenomenalna.
    Może się skuszę i na drugi tom jak wyjdzie ?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądząc po zakończeniu, jakaś kontynuacja pewnie się pojawi... Ja również pozdrawiam ;)

      Usuń
  10. Wydaje mi się, że "Cień nocy" może być podobny do recenzowanych przez Ciebie "Strąconych", więc jeśli będziesz miała akurat chęć przeczytać coś w stylu paranormal romance to polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna recenzja, ale książka chyba nie dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Paranormale lubię, więc z pewnością skuszę się i na tę pozycję. Mam nadzieje, że mnie nie zawiedzie, bo okładka jest naprawdę piękna.

    OdpowiedzUsuń
  13. O tak, "Strąceni" to zdecydowanie świetna książka :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Widzę, że zdecydowałaś się na ten sam tytuł, co ja ;) Mi książka podobała się średnio. Nie była najgorsza, ale lepsze się zdarzają.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zastanowię się, wiele osób zachwala, ale to kolejny paranormal...

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja też muszę wkrótce udać się do biblioteki. Moja lista "must-read" tak się powiększyła od czytania recenzji na różnych blogach, że brak mi funduszy na zakup własnych egzemplarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Muuuszę przeczytać, koniecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kilka razy zawiodłam się na książkach wydanych przez Amber, jednak Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca (i pięknie napisana, tak przy okazji :)). Dopiszę sobie tę powieść do listy "chcę przeczytać". Jakoś teraz nie mam zbytnio głowy do opasłych i średnio wciągających pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  19. Hmm... Powiem to co zawsze Ci mówię, czyli: pożyczę ją od Ciebie lu skoczę do Empika ;)
    Busio O.

    OdpowiedzUsuń

Oczywiście za każdy komentarz jestem niezmiernie wdzięczna, więc skoro już tutaj jesteś, zostaw po sobie ślad ;)