wtorek, 22 maja 2012

Powrót do przeszłości

Tytuł: "Africanus. Syn konsula"
Oryginalny tytuł: "Africanus. El hijo del cónsul"
Autor: Santiago Posteguillo
Tłumaczenie: Patrycja Zarawska
Seria: Scypion Afrykański #1
Wydawca: Esprit
Liczba stron: 423
Moja ocena: 9/10

„Jego syn, Publiusz , sam będzie musiał zaskarbić sobie przyjaźń tych ludzi. Tego nie da się załatwić rozkazem. Można rządzić działaniami, ale nie uczuciami.”

Chyba każdy z nas miał taki moment podczas nauki historii, że daty ani informacje w żaden sposób nie chciały nam wejść do głowy,  podczas gdy do ważnego sprawdzianu nie zostało już wiele czasu.  A gdyby „ugryźć” to od innej strony? Gdyby tak zamiast obszernych notatek spróbować zająć się tym w formie książki fabularnej? A może będzie to nawet „Africanus. syn konsula” – kopalnia wiedzy o III wieku w starożytnym Rzymie?

Jako, że „Africanus. Syn Konsula” z pewnością jest propozycją wielowątkową, pozwolę sobie zamieścić fragment opisu wydawnictwa:
„Africanus. Syn konsula to porywająca historia o jednym z największych wodzów w dziejach świata. Młody oficer legionów szybko osiąga godność trybuna. Jego odwaga i inteligencja wzbudzają podziw przyjaciół, uwielbienie kobiet i zawiść konkurentów. Africanus przeżywa swoje pierwsze bitwy i miłości. Spotyka również kobietę, z którą los połączy go trwałym, namiętnym uczuciem. Bolesne klęski wojsk rzymskich i śmierć ojca, który ginie w obronie ojczyzny, sprawiają, że wojna nabiera dla niego osobistego wymiaru. „

Tutaj takie małe sprostowanie z mojej strony - mimo, że opisy informują iż książka opowiada o życiu Publiusza Korneliusza Scypiona Afrykańskiego, to jednak nie do końca jest to prawda. Na kartach powieści oczywiście mamy do czynienia z tytułowym Africanusem, jednak mamy także większy wgląd na inne wątki. Wiele stron poświęconych jest planami bitew i omawianiu strategii (chodzi mi szczególnie o wgląd do głowy Hannibala), jednakże na całość wpływają dodatkowo fragmenty pisane ze strony jednego z rzymskich żołnierzy – Tytusa. W rezultacie całość składa się na naprawdę łatwą w odbiorze opowieść,  a ja nie miałam problemu, żeby zorientować się, o kim mowa w danym momencie.

Autor postanowił wprowadzić do powieści wielu bohaterów. Przy zamieszczonym na samym początku spisie możemy się mniej więcej zorientować, z kim będziemy mieli przyjemność poznawać uroki starożytnego Rzymu. Jako,  że już na starcie musimy przyswoić sobie nieco ponad czterdzieści nazwisk, poczułam się trochę przytłoczona. Na szczęście, póxniej każdy z nich wprowadzany jest stopniowo, a w razie czego przecież i tak możemy zajrzeć do spisu, by sobie co nieco przypomnieć czy odświeżyć.
Kolejnym problemem przy tak dużej ilości bohaterów mogłaby być ich niedostateczna kreacja. Także i tutaj autor podołał zadaniu, bo każdego z nich przedstawił należycie, poświęcając tylko nieznacznie więcej uwagi postaciom ważniejszym. Miałam tylko problem z przyswojeniem sobie wszystkich imion tak od razu. Bo to wszystko jakieś takie podobne,  na dodatek zapis taki zbliżony... Ale tego się czepiać nie będę – w końcu tak się ci ludzie kiedyś nazywali...

Muszę jednak przyznać, że nie do końca tego się spodziewałam. W szczególności mam tu na myśli zakończenie, gdyż tutaj gna akcja, za chwilę kluczowy moment, a więc pospiesznie przewracam kartkę... a tu widzę przed nosem wyjaśnienie najważniejszych terminów. Nie powiem, przez twarz przebiegł mi grymas zdziwienia. Jak dla mnie, to trochę nieodpowiedni moment na zakończenie książki, gdyż nie otrzymałam żadnych słów podsumowania, czy też chociażby nieśmiałej zapowiedzi kolejnej części. Ale, że „Africanus...” dopiero rozpoczyna całą trylogię Scypion Afrykański, dam jeszcze szansę autorowi.

Napisałam już o słowniczku, więc wspomnę jeszcze o całym polskim wydaniu książki. „Africanus. Syn konsula” uzupełniony jest o kilkanaście mapek, rozpisek, a nawet wykresów, które ułatwiają lekturę. Każdy z tych dodatków jest czytelny, a także wnosi dużo do treści. Oczywiście nie mówię, ze bez mapek nie da się przeżyć, ale jednak ułatwiają odbiór całości. Tym lepiej dla mnie – jestem wzrokowcem, więc takie obrazowe przedstawienie sprawy było dla mnie wspaniałym rozwiązaniem. Dodatkowo, przyciągająca wzrok okładka, mająca nawet coś wspólnego z treścią i czytelna czcionka oddziałują na „tę estetyczną’ stronę czytelnika.

Podsumowując, pomimo wymienionych powyżej minusików, pierwsza część trylogii o Scypionie Afrykańskim będzie stanowić ucztę dla miłośników wszelakich powieści historycznych, ale myślę, że także i przeciwników powinna zainteresować ta wielowątkowa historia. Sama za wielką fankę czytelniczych powrotów do przeszłości się nie uważam, jednak „Africanus. Syn konsula” potrafił mnie zainteresować, a nawet wciągnąć. Na korzyść książki przemawia również fakt, że zajmującą powieść historyczną ciężko jest napisać, a muszę przyznać, że panu Posteguillo wyszło to znakomicie. A więc, pozostaje mi tylko namówić wszystkich niechętnych do lektury!

Trylogia o Scypionie Afrykańskim składa się z:
1. "Africanus. Syn konsula"
2. "Africanus. Wojna w Italii"
3. tytuł nieznany


Za wycieczkę do starożytnego Rzymu dziękuję Wydawnictwu Esprit!

29 komentarzy:

  1. Książkę mam w planach;)

    OdpowiedzUsuń
  2. coraz bardziej podoba mi się ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczna książka;) Jak nie czytuję historycznych lektur, tak ta wyjątkowo mi się podobała;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie, ciekawie. Lubię tematykę starożytnego Rzymu, podobnie jak Grecji i Egiptu, więc myślę, że to będzie dla mnie lektura idealna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Będę musiała przeczytać, bo kocham historię, więc książka dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z niecierpliwością czekan na następną część :)
    Co do zakończenia - wszyscy się trochę go czepiają :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam i muszę przyznać, że miło ją wspominam:))

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się ciekawie ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mimo tego że w szkole historię uwielbiałam i nawet zdawałam z niej maturę rozszerzoną, to za typowymi książkami historycznymi nie przepadam. Może kiedyś się do nich przekonam?

    OdpowiedzUsuń
  10. Niee, jednak muszę odpuścić ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się ta książka podobała, nie mogę się doczekać kontynuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Planuję przeczytać tę książkę już od dłuższego czasu, ale jakoś nie mogę na nią trafić :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pewnie sięgnę, ale nie w najbliższym czasie - za dużo stresu na takie poważne lektury.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojej zbyt ciężka mi się wydaje jak dla mnie :<

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam. Książka jest świetna.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie zdecydowanie książka nie dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajnie brzmi, chętnie przeczytam :))

    OdpowiedzUsuń
  18. Urzekła mnie ta książka. Nie mogę się doczekać kolejnej części, którą z pewnością też przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Super recenzja ! I w ogóle blog zarąbisty < 3 Obserwuję & komam = liczę na to samo u mnie < 3

    http://glass-windmill.blogspot.com/

    http://diamond-cloud.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. O, starożytność. Lubię antyczne czasy, młah. Jeśli wpadnie w moje ręce - przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo ciekawa recenzja, aż mam ochotę przeczytać tą książkę ;D
    Serdecznie zapraszam do mnie:
    zirtael-bibliomaniak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko się za nią zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  23. O tak, z tym zakończeniem też się trochę zdziwiłam :) Pierwsza część trylogii jest świetna, już nie mogę się doczekać kolejnej!! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Miłośniczką powieści historycznych nie jestem, więc raczej nie sięgnę, może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie mój typ książek, ale jak będę miała okazję to sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  26. Starożytność bardzo mnie ciekawi ale bardziej w formie dokumentalno-historycznej lub archeologicznej . Nie mówię nie ale na pewno nie teraz , gdy mam tyle zaległości w czytaniu :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo chętnie zapoznam się z tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Książkę dopiero zaczęłam czytać, ale póki co bardzo mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń

Oczywiście za każdy komentarz jestem niezmiernie wdzięczna, więc skoro już tutaj jesteś, zostaw po sobie ślad ;)