środa, 21 stycznia 2015

Złej baletnicy...

Tytuł: Taniec Cieni
Autor: Yelena Black
Cykl: Dance of Shadows
Tłumaczenie: Danuta Górska
Tytuł oryginału: Dance of Shadows
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2013 (data przybliżona)

Taniec z drugą osobą jest aktem zaufania. Elegancja i intymność… jesteście blisko pocałunku, tak blisko, że czujecie bicie serca swojego partnera. Ale dla Vanessy, taniec jest śmiertelny – i musi bardzo uważać komu ufa…
Vanessa Adler uczęszcza do elitarnej szkoły baletowej – tej samej, do której uczęszczała jej starsza siostra, Margaret, zanim zniknęła. Dziewczyna czuje, że nigdy nie przestanie żyć w cieniu sławy swojej siostry. Ale Vanessa, ze swoimi wspaniałymi czerwonymi włosami i jasną skórą, posiada jakiś rodzaj mocy podczas tańca – zatraca się w muzyce, oddycha innym powietrzem, a świat wokół niej płonie…
Wkrótce zwraca na siebie uwagę trzech mężczyzn: przystojnego Zep’a, tajemniczego Justin’a i wielkiego, enigmatycznego choreografa – Josef’a Zhalkowsky’ego. Kiedy Josef prosi Vanessę, aby została główną tancerką w balecie „Ognisty ptak”, dziewczyna nie ma pojęcia o niebezpieczeństwie, jakie się w tym kryje – a płonące siły mają zostać uwolnione… [opis: lubimyczytac.pl]


Akcja książki dzieje się w Nowojorskiej Akademii Baletowej, czyli, jakby nie patrzeć, najlepszej szkoły tego typu w kraju. Co czyni jeszcze bardziej dziwnym to, że tancerze znikają tam od dwudziestu lat, a wygląda na to, że nikogo to nie obchodzi. A także nikt nie próbuje postawić się choreografowi, który wyżywa się na wszystkich za niewykonanie poprawnie kroków, chociaż „dawno powinni byli to umieć”. W międzyczasie znikają kolejne osoby, ale jakoś nikt nie wpada na pomysł, żeby połączyć kropki i zauważyć, ze w NAB dzieje się coś dziwnego. Seems legit.

Dalej mamy sposób wprowadzania nowych elementów do powieści. Właśnie: wprowadzania. Nie ma czegoś takiego jak rozwój wydarzeń, wszystko dzieje się w tempie zaparzania instacoffe. Przykład? Wraz z przekroczeniem progu szkoły główna bohaterka od razu znajduje obok siebie wianuszek przyjaciół, którzy mają być przeciwwagą dla grupki rodem z Mean Girls. Wiecie, te chorobliwie chude, co wszystkie wyglądają tak samo. Wszystko oczywiście z prędkością światła. Co mnie też trochę zdziwiło, kiedy jedna z koleżanek Vanessy znika, reszta wianuszka bez zająknięcia się stwierdza, że „ona by czegoś takiego nie zrobiła”. Wydaje mi się, że umiejętność przewidywania zachowań przyjaciół nabywa się stopniowo. I na pewno nie objawia się ona po dwóch tygodniach znajomości. Ale to szczegół.

Nie ma czegoś takiego jak książka YA bez wątku romantycznego.  Autorka o tym wie. Zdaje się, że jednak nie wie, jak taki wątek wprowadzić i rozwijać. Związek Vanessy i Zeppelina (nagroda za najgłupsze imię dla bohatera, fanfary) opiera się na jednym, pojedynczym spojrzeniu. I wystarczyło. Widzicie dzieci, miłość jest jednak prosta.  Autorce też chyba wydawało się, ze to za proste, bo postanowiła ubarwić wątek wprowadzając kolejnego męskiego bohatera. Jeśli ktoś jest dla nas niemiły, to przecież jasne, że na nas leci. Co też jest całkowicie w porządku i nikt nie ma z tym problemu. Vanessie nie przeszkadza też, że Justin krąży wokół niej i sugeruje, że powinna opuścić akademię. Oczywiście nic sobie z tego nie robi, bo przecież jedynym powodem, dla którego przybyła do NAB jest chęć poszukiwania siostry. Bardzo mnie to bawi, zwłaszcza, kiedy policzę sobie, ile czasu zajęło Vanessie faktyczne zajmowanie się poszukiwaniem siostry i odkrywaniem prawdy.

Jeśli ktoś mnie dobrze zna, to wie, że mam świra na punkcie tańca. To jednak nie wystarczyło, żebym „Taniec cieni” zaklasyfikowała wyżej. Wiedza, co to jest pas de bourrée czy grand jete niestety nie stworzy dobrej fabularnie powieści.  Drodzy czytelnicy, bilet do Opery Narodowej będzie lepszą inwestycją.

MOJA OCENA: 3/10



6 komentarzy:

  1. To wystarczy raz spojrzeć i ... już? Można stawać na ślubnym kobiercu? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie u tancerzy tak to działa :D A to pech, za wcześnie skoczyłam :/

      Usuń
  2. Również kocham taniec, ale do książki mnie jakoś nie ciągnie. Sam opis sprawił, że coś mnie odepchnęło od tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka bardzo mi się podoba, ale teraz już wiem, że gdy tylko ją zobaczę - będę uciekać jak najdalej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi osobiście się książka podobała, może troche racji w tej recenzji jest, ale dla mnie jest ona zbyt surowa. Według mnie książka warta przeczytania, jednym się podoba innym nie. Na pewno nie dowiesz się czy Ci się podobała jeśli jej nie przeczytasz. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Oczywiście za każdy komentarz jestem niezmiernie wdzięczna, więc skoro już tutaj jesteś, zostaw po sobie ślad ;)