czwartek, 26 stycznia 2012

"Piękne Istoty" Kami Garcia & Margaret Stohl


Tytuł: "Piękne Istoty"
Oryginalny tytuł: "Beautiful Creatures"
Autorki: Kami Garcia & Margaret Stohl
Tłumaczenie: Irena Chodorowska
Wydawca: Łyński Kamień Wydawnictwo
Seria: "Kroniki Obdarzonych" część  1
Liczba stron: 531



„Uważaj. Któregoś dnia wydłubiesz dziurę w niebie i cały świat się przez nią zawali. A wtedy wszyscy będziemy w tarapatach.”

Do przeczytania „Pięknych Istot”, wyniku pracy duetu Kami Garcia & Margaret Stohl namówiła mnie bibliotekarka. Wcześniej nie słyszałam nic o tej książce, ale opis na okładce zachęcił mnie do wypożyczenia i sprawdzenia, co to takiego.

Szesnastoletni Ethan zawsze marzył o wyjeździe z Gatlin (dziura zabita dechami, pod inną nazwą), małego miasteczka, gdzie ostatnim spektakularnym i wartym uwagi wydarzeniem była wojna secesyjna. Chłopak nawet zaznaczył sobie na mapie miejsca, które chciałby odwiedzić. Co noc dręczą go koszmary. Pojawia się w nich dziewczyna, a on próbuje ją zatrzymać, nie dać jej wpaść w na przemian głęboką wodę, palący ogień. Dziwne, rano budzi się (zależnie od sytuacji) cały mokry lub osmalony. Ale nagle w jego życie wkracza Lena – tajemnicza dziewczyna ze snów. Jednak na rodzinie Leny ciąży przekleństwo, które między innymi sprawia, że Etan i Lena nie mogą być razem…

Początkowo wszystko brzmi bardzo schematycznie. Główne założenia są bardzo proste, jeśli nie powiedzieć oklepane. Co jest takiego niezwykłego w tej książce? Otóż narracja prowadzona jest z punktu widzenia nie jakiejś zakompleksionej nastolatki, tylko wyżej wspomnianego Ethana. Na początku trochę się bałam, że autorki nie podołają temu zadaniu, jednak od dzisiaj do moich książkowych ulubieńców dołącza właśnie on. Nie dość, że MYŚLI, to jeszcze czyta książki! Ba, nawet coś z nich rozumie. Żyje marzeniami o wyjeździe z zapadłego Gatlin, w jego pokoju wisi stara mapa, na której zaznacza miejsca warte uwagi. Jak wszyscy chłopcy w szkole, został wciągnięty do koszykarskiej drużyny ‘Wild Cats’. Po śmierci matki, jego ojciec załamał się, przestał wychodzić ze swojego pokoju. W rezultacie, tylko Amma, trochę ześwirowana wieszczka, ale jakże dobroduszna gospodyni domowa, zauważa, czy Ethan w ogóle był dzisiaj w szkole.

Nieźle wykreowaną postacią jest także Lena – siostrzenica niezbyt lubianego w okolicy Macona Ravenwooda. Tyle wystarczy, żeby cała szkoła wyzywała ją od dziwaczek, gnębiła na każdym kroku. Jedyną osobą, która nie zraża się do dziewczyny jest Etan, który wręcz chce jej pomóc. Jak to zwykle w młodzieżówkach bywa, Lena nie dopuszcza do siebie ukochanego, z oczywistej woli ochronienia go. Dziewczyna jest osobą hmm… oryginalną.  Ubiera się specyficznie, a to w długie (oczywiście w odcieniach przeróżnej szarości, czerni) suknie, na przemian z (czarnymi, fioletowymi) t-shirtami. Nieodłącznym dodatkiem staje się naszyjnik, na pierwszy rzut oka rupieciami, mającymi jednak ogromną wartość sentymentalną.

Ważną rolę odgrywa jeszcze Link – przyjaciel Ethana. Razem z nim stawia opór szyderstwom kierowanym w Lenę. Jego matka należy do CAR i i jest to chyba najbardziej ‘burakowata’ osoba, z jaką do tej pory miałam styczność. Link ma samochód (nazywany pieszczotliwie Rzęchem), którym zawsze chętnie wspomoże Ethana. Nie obchodzi go, co myślą inni. Zawsze ma własne zdanie i nie raz rozśmieszył mnie celnymi ripostami.

Bardzo spodobał mi się świat wykreowany przez autorki. Ta niepozorna, mała mieścina została opanowana przez kobiety z CAR (Córy Amerykańskiej Rewolucji). To one sprawują rzeczywistą władzę. Wystarczy jedno ich słowo, a wszyscy tańczą, jak im zagrają. Wystarczy popatrzeć na przykład Macona Ravenwooda. Kobiety z CAR widzą w nim tylko starego mordercę (swoją drogą, ciekawe dlaczego jeździ karawanem?), a tak naprawdę nikt nic o nim nie wie.

„Pięknym Istotom” nie można odmówić specyficznego uroku, panującego w Gatlin. Autorkom udało się wprowadzić atmosferę tajemnicy otaczającą samą Lenę oraz dwór Ravenwood.  Wszystkie te czynniki sprawiły, że z niecierpliwością czekałam na decydujący moment, czyli szesnaste urodziny Leny.

Na zakończenie chciałabym powiedzieć, że „Piękne Istoty” oczarowały mnie magią języka stosowanego przez autorki, czy może niezwykłego sposobu opisania historii Ethana i Leny. Na uwagę zasługuje też sposób prowadzenia narracji. Jest na swój sposób oryginalny i wyróżnia książkę z pośród innych. Wszystkie wątki zostały zakończone (może z wyjątkiem Naznaczenia), więc nie spodziewam się kontynuacji, ale podobno takowa istnieje.


5 komentarzy:

  1. Czuję się zaciekawioną tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam tą książkę w bibliotece i nie za bardzo wiedziałam czy wypożyczyć. Po Twojej recenzji od razu tam pobiegnę;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, a mnie nie bardzo ciągnie do tej książki. Aczkolwiek, gdybym ją znalazła w bibliotece, nie odmówiłabym jej przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bym chyba nie kupiła, ale udało mi się zanleźć w bibliotece :)

      Usuń

Oczywiście za każdy komentarz jestem niezmiernie wdzięczna, więc skoro już tutaj jesteś, zostaw po sobie ślad ;)