niedziela, 4 marca 2012

"Wariant" Robison Wells

Tytuł: "Wariant"
Oryginalny tytuł: "Variant"
Autor: Robison Wells
Tłumaczenie: Marta Czub
Seria: "Wariant" #1
Wydawca: Amber
Liczba stron: 300
Moja ocena: 9/10

„Nie zrób czegoś, czego będziesz potem żałować.”

Po „Wariant” sięgnęłam z czystego przypadku, stała sobie na bibliotecznej półce, a ja stwierdziłam, że jeszcze dopchnę ją do mojego konta. W tej recenzji chyba nie uniknę porównywania tej ksiązki do sławnego „Gone”, nie da się ukryć, obie powieści łączy sporo szczegółów. Ale o tym przekonam się później. Na razie postawię samej sobie pytanie „Czy żałuję czasu spędzonego przy debiucie Robisona Wellsa?”. Absolutnie nie.

Wysyłając podanie do prestiżowej szkoły z internatem Maxfield Academy, Benson myślał, że to przepustka do lepszego życia, że skończy się trwająca od wczesnego dzieciństwa tułaczka po rodzinach zastępczych. Krótko mówiąc, mylił się. Akademia okazuje się być więzieniem otoczonym murem i drutem kolczastym. Tam gdzie kamery rejestrują każdy Twój ruch, a czułe mikrofony wyczuwają każdy dźwięk, zastraszeni uczniowie nie myślą o ucieczce. W szkole, w której nie ma dorosłych, nastolatki podzieliły się na trzy grupy: Porządek, Spustoszenie, albo Wariant. Jeśli nie jesteś w żadnej z nich, to tak jakbyś nie istniał. Każda złamana zasada może zdecydować o Twoim życiu lub śmierci.

Brzmi strasznie, prawda? W takich warunkach muszą żyć siedemdziesiąt cztery osoby, a wśród nich Benson, z pozoru zwyczajny nastolatek. Z tym, że nie wie, kim byli jego rodzice. Najdłużej mieszkał w jednym miejscu przez  4 miesiące, a najkrócej – 7 godzin. W wieku trzynastu lat nawet przestał się rozpakowywać. Akademia Maxfield wydaje się być szansą na ucieczkę od dotychczasowego życia. Jak więc może się czuć chłopak zostawiony na pastwę losu w tak dziwnym miejscu? Zagubiony, rozkojarzony, a może ześwirowany? No właśnie nie, Benson już od pierwszego dnia, na przekór pragnącemu ‘bezpieczeństwa’ przywódcy Porządku, planuje ucieczkę. To właśnie mi się w nim podobało; niechętny do podporządkowania się zasadom, mający własne zdanie. Posiadanie własnej opinii w Akademii Maxfield jest bardzo trudne. Na każdym kroku przedstawiciele Porządku próbują Cię zmusić do bezwzględnego posłuszeństwa szkole. Jest to trochę irracjonalne – jak mamy być wierni komuś, kogo nigdy nie widzieliśmy? Kolejna dziwna sprawa, tylko Benson chce się wyrwać z tego miejsca. Pozostali siedzą cicho, jak myszy pod miotłą, nawet w obliczu przerażających wydarzeń.

„Wariant” bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Coraz częściej zaczynam przekonywać się do rozbudowanych wątków psychologicznych. W debiucie Robisona Wellsa poznajemy głównie odczucia Bensona, gdyż to z jego punktu widzenia możemy zapoznać się z  całą sytuacją. Obsadzenie siedemnastolatka w roli narratora uważam za dobry wybór. Mamy okazję poznać odczucia, a także trudne decyzje poprzez słowa Bensona, osoby stojącej w środku wydarzeń.

W oczy rzuciło mi się znaczące podobieństwo do serii „Gone”, miałam więc obawy, że otrzymam nic więcej, jak jego kopię. Oczywiście, nie da się nie zauważyć, w obu przypadkach pojawia się motyw braku osób dorosłych. W „Gone” dorośli zupełnie poznikali, a w „Wariancie” jakiś nadzór się pojawia, widać go chociażby w dosyć okrutnym systemie wymierzania kar, ale nic poza tym. Na szczęście moje obawy nie potwierdziły się, obie serie bardzo się różnią, dlatego coraz głębiej zanurzałam się w historię Bensona.

Książkę zaliczam do grona tych bardzo dynamicznych i nieprzewidywalnych. Przeważnie twierdzę, że w każdej pozycji da się przewidzieć przebieg akcji, ale „Wariant” całkowicie obala moją teorię. Przerzucając strony, nie domyśliłam się niczego, a zwłaszcza zakończenia, które zwaliło mnie z nóg. Na szczęście siedziałam wtedy na fotelu i straty są niewielkie J. Nie spotkałam się z żadnym ‘zastojem’, akcja pędzi równomiernie i szybko, nie dając czytelnikowi szansy na wytchnienie. Co i rusz dowiadujemy się kolejnych fragmentów układanki, by na końcu dowiedzieć się, że otrzymaliśmy wybrakowany zestaw informacji. Bardzo mi się to podobało, historię śledziłam wręcz z wypiekami na twarzy.

„Wariant” to niesamowita, trzymająca w napięciu i niezwykle oryginalna historia. Nawet nie wiem, kiedy minął mi czas. Zdarzyło mi się nawet czytać w drodze do domu, przez co zaliczyłam bardzo efektowny upadek… To powieść z dreszczykiem, zaskakujące na każdym kroku połączenia thrillera nutką wątku romantycznego, który na szczęście jest tylko tłem dla opisywanych wydarzeń. Myślę, że książka zyska fanów w wielbicielach serii „Gone”, czy „Jutro”, ale nawet ci nie znający nich, znajdą w „Wariancie” coś dla siebie.

***********************

Pochwalę się, a co mi tam :) W piątek doszła do mnie paczka z tak długo oczekiwanym "Clockwork Prince". Moje pierwsze wrażenie było dosyć przewidywalne, wydałam stłumiony okrzyk i wymamrotałam ciche 'Jak ja to przeczytam?!". Czytanie idzie mi dosyć opornie, w tekście znajduje się dużo nieznanych przeze mnie słówek, ale nie narzekam. Najwyżej w kwietniu przerzucę się na polską wersję ;)


22 komentarze:

  1. Odkąd "Warianta" ujrzałam w zapowiedziach chciałam przeczytać. Jak znajdę czas i wyniucham w bibliotece to się za niego wezmę z przyjemnością.
    Uwielbiam nieprzewidywalne zakończenia, więc jeszcze większą ochotę mam na tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka już za mną i również zrobiła na mnie niemałe wrażenie. Czekam z niecierpliwością na drugi tom:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachęciłaś mnie mnie strasznie swoją recenzją i na pewno rozglądnę się za "Wariantem", bo widzę, że warto :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też czytałam Clockwork prince w oryginale i mówię Ci: ta książka to arcydzieło! A jeśli chodzi o Wariant to chętnie przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem przypadek sprawia, że trafiamy na perełki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsza rzecz - wspaniale, że Wariant Ci się spodobał. Według mnie jest świetny ^^ Druga rzecz - gratuluję zakupu CP, chociaż ja bym się nie zdecydowała, bo mój angielski kuleje i to bardzo. Trzymam kciuki za przeczytanie książki w oryginale ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm, jeśli będę miała możliwość to przeczytam ;) Wydaje się być ciekawa...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się ciekawie, chętnie przeczytam;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z chęcią przeczytam tę książkę, jednak za jakiś czas, bo tak samo jak Ty mam nawał powieści do przeczytania, z którym wręcz się nie wyrabiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli będę miała trochę wolnego czasu, to przeczytam. Na razie po prostu sterta książek do priorytetowego przeczytania przewyższa mnie co najmniej trzykrotnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. O kurcze. Po przeczytaniu Twojej recenzji poczułam niesamowite pragnienie, żeby po nią sięgnąć. Mam nadzieję, że natknę się na nią w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Brzmi ciekawie, jednak mam wrażenie, że nie odnajdę się w tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja jeszcze nawet sławnego "Gone" nie czytałam ;D Ale mam w planach :) "Wariant" też mnie zainteresował ostatnio, ogólnie podoba mi się taka literatura.

    OdpowiedzUsuń
  14. "Gone" w planach, a po "Wariant" z chęcią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Muszę zakupić i przeczytać. Tyle pochwał o niej już czytałam ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie spodziewałam się po tej książce czegoś szczególnego, a tu widzę, że warto wpaść na nią przypadkiem w bibliotece ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wielkich nadziei sobie nie robiłam i być może właśnie to przyczyniło się do mojej oceny :)

      Usuń
  17. "CP" w oryginale? Szacun kobieto. o,O
    Ja męczyłam przez pewien czas ebooka "Żelaznej Córki" po angielsku ale zbyt wiele słówek do sprawdzania w słowniku, co doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Pozostaję przy czytaniu angielskich czasopism, przynajmniej to mnie tak nie irytuje.
    A sam "Wariant" widnieje na liście "przeczytam-jak-nie-będzie-nic-innego". Czyli kiedyś tam. Jak uporam się z moimi stosidłami.
    PS. Właśnie skończyłam "Drżenie". I nie zachwyciła mnie, podobnie jak Ciebie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam identycznie. Teoretycznie mogłabym każde słowo wpisywać do słownika internetowego, bo znam maksymalnie co drugie-trzecie. Idzie koszmarnie, więc chyba jednak zaczaję się na polską wersję :D
      Cieszę się, że nie jestem jedyną, której "Drżenie" się po prostu nie spodobało. Tak czytając opinie, czułam się odosobniona. Póki co, czekam na recenzję :)

      Usuń
  18. 300 stron to nie dużo a ksiązka ciekawa. Tak jakos mi się skojarzyło że za jakis czas u nas też może bedzie tak w skzołach. :D dodam do wojej biblioteki

    OdpowiedzUsuń
  19. "Wariant" brzmi ciekawie, ale nie jestem do końca przekonana :/ Może w przyszłości...

    Clocwork w oryginale? Jak go dostałaś? Trzymam kciuki, będziesz pisać jak ci idzie? A może mały spoiler? :P

    OdpowiedzUsuń
  20. Czuję się zaszczycona, jeśli chodzi o Clocwork :) Tak więc pisz, pisz! XD

    OdpowiedzUsuń

Oczywiście za każdy komentarz jestem niezmiernie wdzięczna, więc skoro już tutaj jesteś, zostaw po sobie ślad ;)