niedziela, 27 maja 2012

Chaos myśli

Tytuł: "Numery. Chaos"
Oryginalny tytuł: "Numbers. The Chaos"
Autor: Rachel Ward
Tłumaczenie: Anna Dorota Kamińska
Seria: Numery #2
Wydawca: Wilga
Liczba stron: 380
Moja ocena: 8/10


„Przed Numerami nie da się uciec.”

Liczby towarzyszą nam wszędzie. Na każdym kroku widzimy numery. W sklepie, na ulicy, a nawet w domach przewijają nam się przed oczami szeregi liczb. Zwykle nie zwracamy na nie uwagi, ale Adam tak nie może. W każdym miejscu i o każdej porze jego umysł prześladują Numery. W oczach każdej napotkanej osoby widzi jej śmierć. A wystarczy jeden rzut oka... Czy chciałbyś tak żyć?

Adami widzi w oczach ludzi numery. Tak jak jego mama Jem zna datę śmierci każdego człowieka, nawet tego spotkanego przelotnie na ulicy. Ale coś się zbliża. Katastrofa, w której zginą miliony ludzi. Prawie każdy dookoła ma ten sam Numer. 112027. Co wydarzy się w Londynie 1 stycznia 2027? O zbliżającym się złu wie tylko Adam i Sara. A jak na złość nikt nie chce im wierzyć. Co to będzie? I co w tej sprawie może zrobić dwoje nastolatków?

Szczerze? Po drugiej części „Numerów” spodziewałam się tylko powtórki z rozrywki. W końcu co jeszcze można wymyślić na ten sam temat? Sięgając po książkę miałam przed sobą wizję kolejnej przeprawy przez schematy, które przecież znam już z pierwszej części. I tu pani Ward mnie miło zaskoczyła, bo otrzymałam zupełnie coś innego. O ile w pierwszej części niebezpieczeństwo nie sięga na aż tak wysoką skalę, to w dwójce osiągnęło ono szczyt. Niemalże do końca nie wiemy co wydarzy się tego feralnego dnia, więc nasze zainteresowanie wzrasta z każdą stroną. Zresztą nic dziwnego, książka musi mieć w sobie to „coś”, żebym przeczytała ją w niespełna jeden dzień. A więc „Numery. Chaos” ma tego „czegoś” pod dostatkiem...

Przyznam, że nie często mam okazję czytać książkę, gdzie jednym z głównych bohaterów jest chłopak, w tym przypadku Adam. Nie do końca było tak, że polubiłam go od pierwszej strony, z początku irytował mnie tą swoją niecierpliwością i łatwością, z jaką wpadał w kłopoty. Później zachodzi w nim przemiana – już nie jest taki jak przedtem, staje się przede wszystkim dojrzalszy i może troszeczkę mądrzejszy, ostrożniejszy. Tak, to będzie mniej więcej ten moment, w którym zaczynam go lubić.
To nie koniec, bo głównych bohaterów mamy dwóch. Sara to dziewczyna bardzo tajemnicza, nie lubi, gdy ktoś wie o niej za dużo. W ostatnim czasie została ciężko doświadczona przez los, na dodatek w miejscu, gdzie teoretycznie powinna czuć się bezpiecznie. To wydarzenie w znaczącym stopniu odbiło się na jej psychice, zostawiając w niej ślad, przez co dziewczyna jest bardzo nieufna i niechętnie poznaje ludzi. Z  kolei Sarę polubiłam już na starcie. Wydaje się całkiem sympatyczną dziewczyną, tylko troszeczkę zamkniętą w sobie.

Jak to teraz często bywa, przebieg wydarzeń poznajemy dzięki pierwszoosobowemu sposobowi prowadzenia narracji. Jednak w tym przypadku autorka dodała do niego pewne urozmaicenie. Akcję, jak i swoje odczucia przekazują nam na przemian Adam i Sara. Z początku uważałam, że można by było to zmienić w reportaż trzecioosobowy, jednak z perspektywy czasu  uznałam jednak pomysł pani Ward za dobry. Z pewnością nie poznalibyśmy wtedy tak wielu odczuć postaci, a przeżycia bohaterów zostałyby uogólnione.

W drugiej części „Numerów” odnajdą się także fani dystopii. Akcja dzieje się w dosyć niedalekiej przyszłości, dokładnie w 2026 roku,  jednak autorka pokusiła się o zaprezentowanie czytelnikom kilku nowinek technicznych. Tak więc, z książki dowiadujemy się na przykład o czipowaniu nowonarodzonych dzieci. Jak dla mnie, nie chciałabym być kropką na ekranie, dlatego zwrócę jeszcze uwagę na wprowadzenie do szkół palmtopów i ogólne skomputeryzowanie oświaty. Co jak co, ale na to przystać mogę.
Rachel Ward ukazuje nam także swoją wizję przyszłości od strefy geograficznej czy biologicznej. Tak więc, w 2026 roku Japonii grożą kataklizmy w postaci wybuchów wulkanów, w Londynie przewiduje się zalanie wodą z Tamizy, a dodatkowo wszędzie występują problemy w dostawach prądu. A to już za czternaście lat! Fikcja literacka, czy może prawdopodobna wersja kataklizmów z przyszłości?

Ale w morzu zalet dopatrzyłam się także jednego minusa. Tak jak i zresztą w części poprzedniej, książka nadal pełna jest przekleństw. Książka jest nimi przepełniona, co niestety skutecznie przeszkadza w czytaniu. Jednak zauważyłam w warsztacie Rachel Ward pewną poprawę. Nauczyła się ona dawkować wulgaryzmy, dzięki czemu ich liczba zmniejszyła się i nie jest nim co drugie słowo. A więc, widzę postęp – mam nadzieję, że w kolejnym tomie będzie i jeszcze troszeczkę mniej.

Część druga bez wątpienia spodobała mi się bardziej niż pierwsza. Do Jem i Pająka przekonana do końca nie byłam (coś mi nie pasowało, żeby osoby nieco starsze ode mnie używały takiego słownictwa...), za to Adama i Sarę pożegnałam z pewnym niepokojem na twarzy. Zresztą, całe zakończenie było bardzo emocjonujące, dlatego z niecierpliwością będę wypatrywać „Przyszłości”. Dla wszystkich nieprzekonanych: „Numery. Chaos” to niebanalna powieść, poruszająca wiele ważnych tematów i dodatkowo przedstawiająca wizję przyszłości. Jak widać, każdy znajdzie coś dla siebie. 


Seria Numery zawiera:
1. "Numery. Czas uciekać" ----> RECENZJA
2. "Numery. Chaos"
3. "Numery. Przyszłość"



Za zaproszenie do Londynu z przyszłości dziękuję Wydawnictwu Wilga!



38 komentarzy:

  1. Chętnie przeczytam tą serie;p Wydaje się ciekawa;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mam wielką ochotę przeczytać tę książkę i zrobię to najszybciej jak się da :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam więcej mało pozytywnych recenzji dlatego po serię nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem ta część jest najlepszą z całej serii. Trzecia, wg mojego odczucia, wypadła najsłabiej, bo mało realistycznie i trochę "na siłę", ale też jest dobra :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżeli kontynuacja jest lepsza od części pierwszej, to wiele dla mnie znaczy, bo oznacza, że autor sili się na nowe rozwiązania i nie zaniża poziomu. Co prawda akurat tej serii nie znam i nie do końca lubię tego typu fabuły, ale nie jest wykluczone, że kiedyś po 'Numery' sięgnę. Fajnie, że przekonała Cię narracja pierwszoosobowa - ja też zazwyczaj jej nie lubię, ale często jest uzasadniona i dostarcza jeszcze mocniejszych wrażeń. Co prawda u Pamuka spotkałam się kiedyś z przesadą w tym względzie (autor oddaje głos nawet drzewu, krowie i rysunkowi), ale generalnie muszę przyznać, że pierwszoosobowa narracja dużo daje i ułatwia wczucie się w emocje bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam.
    Seria stała się moją ulubioną. Trzecia część jest najlepsza.
    Mnie osobiście wulgaryzmy jakoś szczególnie nie raziły, bo książka została napisana w narracji pierwszoosobowej, a Rachel Ward chciała przez to zapewne nadać autentyczności zwierzeniom dwójki nastolatków po przejściach.
    Pozdrawiam!
    http://my-logorrhea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam już jakiś czas temu, ale miło wspominam;)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  8. dużo słyszałam o tej serii i jeśli tylko będę mieć okazję, z pewnością przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam i mam niemal identyczne odczucia. O niebo lepsza od swojej marnej poprzedniczki!

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam.;D Bardzo ciekawa seria. Może nie za bardzo wymagająca, jednak coś w sobie ma.;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś nie ciągnie mnie do tej serii, więc sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze nie miałam okazji pierwszej części czytać:))

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę się w końcu zabrać za tą serię ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Na półce czeka na mnie część pierwsza ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja już zapoznałam się ze wszystkimi trzema częściami i przyznam, że każda kolejna jest jeszcze lepsza od poprzedniej. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Właśnie zamówiłam pierwszą część ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Cała seria przede mną, bardzo mnie ciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Z wielką chęcią przeczytałabym tą serię. Wydaje się być ciekawa. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytam na pewno, ale kiedy? Teraz mam na głowie masę sprawdzianów w szkole i nie wyrabiam na zakrętach xD

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam w planach, tylu pozytywnych recenzji nie sposób zignorować :)

    OdpowiedzUsuń
  21. w pierwszym tomie autorka rzeczywiście przesadziła z tymi przekleństwami, na szczęście za drugim razem nie popełniła tego błędu ;) Oj, muszę przeczytać, bo jedynka naprawdę mnie wciągnęła.

    OdpowiedzUsuń
  22. Czytałam pierwszą część i nie mam ochoty na więcej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Pierwszy tom wciąż przede mną ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  24. Mam ochotę zapoznać się z tą serią :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Strasznie bym chciała to przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ze wszystkich serii, o których słyszałam w ostatnim czasie, ta interesuje mnie najbardziej - muszę, muszę poznać ją bliżej :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Zamierzam przeczytać tą trylogię. :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Lubię takie książki, więc mam nadzieję, że w końcu uda mi się zabrać i za tę serię.

    OdpowiedzUsuń
  29. Druga część wydaje się być lepsza od swojej poprzedniczki. Jednak pierwszy tom skutecznie mnie zniechęcił do dalszej twórczości pani Ward :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Spotkałam się z bardzo negatywną opinią tej książki dlatego raczej po nią nie sięgnę i nic nie będzie w stanie mnie przekonać;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Cała seria jeszcze przede mną, ale mam nadzieję, że uda mi się ją niedługo przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Najlepsza część z całej trylogii :D.

    OdpowiedzUsuń
  33. Jeszcze nie miałam okazji czytać części pierwszej, ale mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  34. Uch... może coś ze mną nie tak, ale mi nie podchodzi praktycznie cała trylogia :-/

    OdpowiedzUsuń
  35. A gdzie filmik, który ci pokazywałam Karolciu?! Mam zamiar zabrać się za książkę.
    Co z Hyperversum?
    busio

    OdpowiedzUsuń

Oczywiście za każdy komentarz jestem niezmiernie wdzięczna, więc skoro już tutaj jesteś, zostaw po sobie ślad ;)