Tytuł: Baśniarz
Oryginalny tytuł: "Der Märchenerzähler"
Autor: Antonia Michaelis
Tłumaczenie: Renata Ożóg
Wydawca: Dreams
Liczba stron: 400
Moja ocena: 10/10
„On tylko ratuje swoją skórę. Przecież my wszyscy tak robimy.” [s. 32]
W każdym momencie komuś na świecie dzieje się krzywda. Ktoś jest chory, płacze, czy źle się czuje. Ktoś stoi na krawędzi mostu i patrzy w dół, ostatni raz patrzy na swoje dziecko, strzela. Co popycha ich w tym kierunku? Na Ziemi ciągle dochodzi zarówno do małych rodzinnych dramatów, jak i wojen na ogromną skalę. Chyba cieszysz się, że Ciebie to omija, prawda? A jeśli tragedia rozgrywa się obok Ciebie, wręcz na Twoich oczach?
„Nie wiem, jak to jest, kiedy się umiera. (...) Nikt nie wyjaśnił mi, czym jest śmierć.” [s. 56]
Wszystko zaczyna się od niepozornej lalki pozostawionej w klasie. Okazuje się, ze należy ona do Abla – szkolnego outsidera. Ale mimo to Anna zakochuje się w nim do szaleństwa. Dlaczego? Co ją do niego tak przyciąga? Bo Anna zna jeszcze inne oblicze Abla – smutnego baśniarza, samotnie opiekującego się młodszą siostrą. Opowieść, którą snuje Abel, fascynuję Annę do tego stopnia, że dziewczyna nie może o niej zapomnieć. Granica pomiędzy fikcją, a rzeczywistością zaczyna się niebezpiecznie zamazywać, do tego stopnia, ze nie wiadomo już, co jest prawdą, a co tylko częścią opowieści. Czy Anna dostrzeże to w porę?
„Dlaczego jedni ludzie są tacy, a drudzy inni? Dlaczego jedni są szczęśliwi, a inni nie? Dlaczego jedni mają pieniądze, a inni... Wiem, takie pytania zadają dzieci.” {s. 99]
Abel Tannatek – wagarowicz, outsider, handlarz narkotyków. To widać na pierwszy rzut oka. A co czai się w sercu chłopaka? Otóż Abel ma kogoś, kogo musi chronić. I tylko ta świadomość powstrzymuje go od zstąpienia na złą drogę. Robi tylko to, co musi, nawet wiedząc, że to do niczego dobrego nie prowadzi. Właśnie to sprawia, że w Ablu nie widzimy tylko tego, co myślą o nim wszyscy. Wraz z Anną zaglądamy w głąb życia chłopaka, co i rusz odkrywając kolejne fakty, nawet, jeśli nie zawsze są przyjemne.
Jest też Anna – dziewczyna z dobrego domu, która od samego początku widzi w Ablu coś więcej niż „polskiego handlarza pasmanterią”. To ciekawska osóbka, a zarazem odważna, nie cofa się przed wyzwaniami, co sprawia, że nie jest ona kolejną typową bohaterką powieści dla młodzieży. Te wszystkie dobre cechy sprawiają, że czasami chcielibyśmy widzieć siebie na miejscu postaci wykreowanych przez Antonię Michaelis.
Jest też Anna – dziewczyna z dobrego domu, która od samego początku widzi w Ablu coś więcej niż „polskiego handlarza pasmanterią”. To ciekawska osóbka, a zarazem odważna, nie cofa się przed wyzwaniami, co sprawia, że nie jest ona kolejną typową bohaterką powieści dla młodzieży. Te wszystkie dobre cechy sprawiają, że czasami chcielibyśmy widzieć siebie na miejscu postaci wykreowanych przez Antonię Michaelis.
„Czasami powinno się pomyśleć o śmierci. (...) Większość ludzi za mało o tym myśli. A potem, kiedy śmierć do nich przychodzi, jest już za późno. Wtedy już nie mają czasu na rozmyślania...” [s. 123]
Na samym początku powiem, ze jeżeli ktoś szuka ciepłej i prostej historii o dziewczynie z dobrego domu, która ni stąd, ni zowąd poznaje miłość swojego życia, to źle trafił. Wbrew tytułowi, nie jest to też bajka, którą z przyjemnością czyta się do poduszki, chociaż opis z okładki może być mylący. „Baśniarz” to przede wszystkim opowieść o miłości brata do młodszej siostry i ochronie malutkiej Michi przed całym złem na świecie. Co za tym idzie, nie będzie to także słodka opowiastka, bo „Baśniarz” to historia przepełniona smutkiem, w której jednak znajdziemy sporo radości w postaci małych gestów. Nie brak tu też brutalności; już sam prolog wzbudza zwątpienie, czy na pewno wybrałam dobrą książkę, bo początek spływa krwią. Dużą ilością krwi, co może budzić lekkie obrzydzenie, a zarazem coraz mocniej intrygować.
„To niedobrze nie czuć strachu.” [s. 137]
Wybory bohaterów nie zawsze były słuszne i aprobowane, jednak całkowicie zrozumiałe. Autorka doskonale poradziła sobie z kreacją bohaterów, dzięki czemu każdy jest wyrazisty i na długo zapada w pamięć. Dlatego też na ich decyzje przymykało się oko i po prostu się je akceptowało. Bohaterowie robili po prostu to, co należał w danych momencie, niezależnie od późniejszych konsekwencji.
„Dlaczego nie da się wygiąć na drugą stronę kubka po jogurcie, żeby wyjeść resztki?” [s. 161]
Klimat książki jest niezwykły. Tłumacz naprawdę się postarał, dzięki czemu słowa wręcz spija się z kartki, a na błędy stylistyczne nie ma miejsca. Znalazło się kilka literówek, jednak sporadycznie, co nie utrudniało czytania w większym stopniu.
„Baśniarzu, dokąd żegluje ten statek, na którego pokładzie się znajdujemy? Dokąd prowadzi twoja baśń? Kto płynie czarnym statkiem? Czy poleje się jeszcze więcej krwi?” [s. 169]
Narrację przez całą książkę autorka poprowadziła za pomocą narratora wszechwiedzącego, łącznie z fragmentami baśni snutej przez Abla. Nie ukrywam, były to moje ulubione fragmenty „Baśniarza”. Nie tylko ze względu na piękny dobór słów, ale na niezwykły klimat, który roztaczała wokoło. Z zaskoczeniem odkrywałam kolejne fragmenty układanki, powiązania pomiędzy opowieścią a rzeczywistością nastolatków, by w końcu odkryć niełatwe zakończenie.
„Nie przestawaj być szczęśliwą. (...) Może szczęście jest zaraźliwe.” [s. 266]
Podsumowując, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że „Baśniarz”, to jedna z lepszych książek dla młodzieży, jakie przyszło mi czytać w ostatnim czasie. Zresztą, chyba nie tylko dla młodzieży, bo dla mam owej młodzieży także.
Autorce udało się nie powielać schematów, dzięki czemu debiut (!) Antonii Michaelis odbieram jako powiew świeżości, co dziś jest przecież tak rzadko spotykane. Spodziewałam się płytkiej, mocno przewidywalnej historii miłosnej. Za to otrzymałam zaskakującą i miejscami wzruszającą oraz przejmującą historię, zawierającą elementy thrillera, powieści obyczajowej, czy dramatu. Nie wyobrażam sobie, żeby takie połączenie i to w takim wykonaniu mogło kogoś nie zadowolić, stąd zasłużone 10/10. Oby więcej taki opowieści!
Autorce udało się nie powielać schematów, dzięki czemu debiut (!) Antonii Michaelis odbieram jako powiew świeżości, co dziś jest przecież tak rzadko spotykane. Spodziewałam się płytkiej, mocno przewidywalnej historii miłosnej. Za to otrzymałam zaskakującą i miejscami wzruszającą oraz przejmującą historię, zawierającą elementy thrillera, powieści obyczajowej, czy dramatu. Nie wyobrażam sobie, żeby takie połączenie i to w takim wykonaniu mogło kogoś nie zadowolić, stąd zasłużone 10/10. Oby więcej taki opowieści!
„ - Mówi się, że oni zawsze wracają, prawda?
- Kto?
- Mordercy. Mordercy zawsze wracają na miejsce zbrodni.” [s. 271]
„Czasami mam problem z odróżnianiem szczęścia od smutku.” [s. 274]
„Najtrudniej jest wybaczyć samemu sobie.” [s. 295]
„Czasem, jak się czegoś bardzo pragnie, to się wydaje, że to się dzieje naprawdę.” [s. 344]
***************
Przypominam o konkursie, do którego możecie zgłaszać się jeszcze przez klika godzin (do północy).
zabieram się za nią zaraz po przeczytaniu lektury i tych 20 innych książek, które od dawna walają się po mojej liście...
OdpowiedzUsuńCóż, co do krwi to się zgadzam. Najlepsze a zarazem najgorsze i najstraszniejsze jest chyba pierwsze zdanie. Ciekawe jak Kamila by na nie zaaragowała? Krew.
Ojej, swego czasu Upadła polecała tę książkę u siebie. Trochę się dziwiłam, że książką z tak mroczną okładką to nie jakiś horror, lecz właśnie historia braterskiej miłości. Skoro to już druga recenzja pozytywna, to chyba wpiszę "Baśniarza" na listę "must read... someday" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Angie Wu
www.zrecenzujemy.blogspot.com
Za niedługo też mam zamiar przeczytać tą wspaniałą książkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pierwszy raz słyszę o tej książce i bardzo mnie nią zainteresowalas. Będę się za nią rozglądać :-)
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna recenzja. Być może sięgnę, gdy będę miała ku temu okazję. ;)
OdpowiedzUsuńSwoją recenzją mnie skutecznie zachęciłaś - książkę muszę koniecznie przeczytać!
OdpowiedzUsuńz chęcią bym przeczytała :) same pozytywne recenzje czytuję na jej temat :)
OdpowiedzUsuńKsiążka mi nie znana ale chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio trafiam na same przewidywalne młodzieżówki, więc ta książka będzie dla mnie miłą odmianą :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie odmianą. Zachęciły mnie recenzję i cieszę się. że przeczytałam. Przepiękna historia. Także gorąco polecam :) A recenzja jest świetna :)
UsuńPo przeczytaniu recenzji chętnie sięgnę po książkę:)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTaka wysoka ocena..... i jak tu nie przeczytać?? ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam. Zachęciłaś mnie swoją recenzją. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam :) P.S.Dodałam nowego posta na moim blogu ze stosikiem książkowym:) Zajrzysz? ksiazkowemiasteczko.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam :) P.S.Dodałam nowego posta na moim blogu ze stosikiem książkowym:) Zajrzysz? ksiazkowemiasteczko.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKsiążkę muszę wreszcie sama poznać :)
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę tej książki! Wspaniała recenzja <3
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że ty już czytałaś. :-P
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że właśnie tego oczekiwałam - prostej historii. Jednak dobrze wiedzieć, że książka jest czymś odmiennym. Zacznę ją czytać z innym nastawieniem niż początkowo. :-)
Powiem szczerze, że właśnie tego oczekiwałam - prostej historii. Jednak teraz podejdę do tego z innym nastawieniem, więc chyba też inaczej przyjmę całość. XD O rany... gadam od rzeczy. O.o
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji grzechem byłoby nie przeczytać!
OdpowiedzUsuńJakoś wcześniej nie rzucił mi się ten tytuł w oczy. Dopiero ostatnio zaczęły pojawiać się pozytywne opinie na jej temat, więc postanowiłam się jej przyjrzeć i sprawdzić, czy rzeczywiście ma w sobie to coś. Tylko najpierw muszę dorwać ją w swoje ręce :D
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie, więc rozejrzę się za tą książką :)
OdpowiedzUsuńNajlepsza książka dla młodzieży jaką czytałam w ostatnim półroczu.Naprawdę POLECAM!!!
OdpowiedzUsuń