Tytuł: Ostatnia spowiedź tom II
Autor: Nina Reichter
Seria: Ostatnia Spowiedź #2
Wydawca: Novae Res
Liczba stron: 345
Moja ocena: 7/10
„Zaufanie to cząstka duszy, którą oddajesz komuś w nadziei, że nadal
pozostanie Twoja.”
Świat Ally Hanningan wali się w posadach, gdy miłość jej
życia – rockman Bradin Rothfeld zostaje postrzelony i pada na scenę. Ally jest
uczestniczką tamtych zdarzeń. Bezsilność i wspomnienia tamtych chwil na zawsze pozostaną
jej najgorszym koszmarem.
Bradin jest w ciężkim stanie.
Co więcej, może pożegnać się ze światem sądząc, że dwie najbliższe mu osoby zrobiły mu świństwo. Tylko czy Ally i Tom rzeczywiście są niewinni?
Rozpoczyna się walka o życie rannego Bradina, a jego bliscy, odliczając feralne godziny, będą musieli zmierzyć się z grzechami, które być może nigdy nie zostaną odpuszczone.
Tom poprzysięga sobie, że już nie zbliży się do Ally.
Tylko czy facet, który dotychczas żył bez zasad dotrzyma obietnicy?
Bradin jest w ciężkim stanie.
Co więcej, może pożegnać się ze światem sądząc, że dwie najbliższe mu osoby zrobiły mu świństwo. Tylko czy Ally i Tom rzeczywiście są niewinni?
Rozpoczyna się walka o życie rannego Bradina, a jego bliscy, odliczając feralne godziny, będą musieli zmierzyć się z grzechami, które być może nigdy nie zostaną odpuszczone.
Tom poprzysięga sobie, że już nie zbliży się do Ally.
Tylko czy facet, który dotychczas żył bez zasad dotrzyma obietnicy?
„Starożytni nie pisali nekrologów. U kresu drogi pytali tylko: „Czy
kochał? Czy przeżył namiętność? Czy targały nim skrajności tak silne, że trzeba
samemu ich doświadczyć, by kiedykolwiek móc zrozumieć ich sens? Czy postępował
nielogicznie i pochopnie, często łamiąc reguły, by chronić coś, czego – jako
nienamacalnego – nie mógł uchwycić. By chronić miłość?”. Jeżeli tak, odchodzi
człowiek pełen nadziei i wiary. Odchodzi, pamiętając. Bo choć nie wszystko jest
spisane na kartach, choć wiele pominięto, a może nie dostrzeżono, jego serce
nigdy nie zapomni. A obraz sprzed jego oczu zawsze będzie tak samo wyraźny jak
w tej właśnie chwili…”
Kiedy przeczytałam powyższy opis, już mniej więcej mogłam
sobie zarysować akcję. Tym razem jednak okładka prowadzi w złym kierunku. Na
jej podstawie możemy przypuszczać, że Czarny spędzi w szpitalu przynajmniej
połowę książki. Domyślałam się także, co będzie się działo z pozostałymi
bohaterami, w szczególności z Ally i Tomem. Gdzież indziej mogliby być, jak nie
przy szpitalnym łóżku Bradina, martwiąc się o tę samą ukochaną osobę? Tak
myślałam… a potem zaczęłam czytać. Niespodzianka! W sumie to cieszę się, że
historia potoczyła się w troszkę innym kierunku, bo dzięki temu zachowała tę
magię z pierwszego tomu. Zwłaszcza, że zakończenie jedynki jest jednocześnie
początkiem dwójki, dlatego nie mamy problemu z aklimatyzacją – już od pierwszej
strony zostajemy wrzuceni w wir akcji, która jest niestety już za bardzo
przesycona beztroską zakochanych. Uwaga, w następnym akapicie będę narzekać.
„Kiedyś jest
bezludną wyspą, zawsze bliższą niż "nigdy" i zawsze zbyt daleką od
"teraz". Czekając na dzień odliczasz godziny. Czekając na
"kiedyś" śledzisz zapamiętane myśli i niespełnione sny.”
Mam jednak takie wrażenie, że autorka trochę
przekombinowała, chcąc uczynić tom II bardziej romantycznym. Po pierwsze,
początek serii był pod tym względem świetny, naprawdę nic mu nie brakowało, nie
był także zbyt słodki. Natomiast w części drugiej autorka tak jakby kompletnie
od tego odchodzi po to, żeby mniej więcej co jedną ósmą książki główną
bohaterka przypominała sobie, że przecież jej wybranek jest gwiazdą rocka, a co
za tym idzie, ma mnóstwo rozhisteryzowanych fanek, które z chęcią wskoczyłyby
mu do łózka na jedno skinięcie palcem. Dlatego Al kierowana zazdrością i
niepokojem, że Bradin ją opuści, próbuje być od nich lepsza. Tylko jej nie
wychodzi, w tym problem. Wtedy oczywiście następuje urocza scena zapewnień, że
zawsze pozostanie tą jedyną, bla bla bla. Hej, mam, piętnaście lat, chyba
powinny mnie rajcować takie rzeczy! Czy coś jest ze mną nie tak, skoro czułam
się zupełnie odwrotnie? Powiem tak: słodkość w romansach jest nawet wskazana,
bo bez niej to nie romans, ale z drugiej strony, co za dużo, to niezdrowo.
Gdzieś po drodze pomiędzy pierwszą i drugą częścią serii autorka zgubiła to, co
tak mnie urzekło za poprzednim razem. Czytelnik skupiał się wtedy na tym, że
przecież Ally i Bradin pochodzą z różnych światów i tak naprawdę tylko
przypadek sprawił, że się poznali, więc wydawać by się mogło, że ich uczucie
nie ma prawa istnieć. Dlatego tak bardzo magiczny wydawał się klimat książki.
Za to w drugiej części nie mamy nawet cienia przypuszczeń, że coś może nie
wyjść, bo autorka przez cały czas zapewnia nas o prawdziwości związku naszej
pary. Już pomińmy fakt, że robi to w średnio interesujący sposób – serio, czy
musi to być tak banalna zagrywka jak planowanie dziecka? Oczywiście, przez całą
książkę przewijają się wzloty i upadki, jednak wciąż mamy w pamięci te słodkie,
urocze chwile dwojga zakochanych, więc przewidzenie finału nie nastręcza
problemu, a przeszkody znikają nawet szybciej niż się pojawiły.
„I chociaż nie trzymam się słów danych innym, zawsze dotrzymuję
tych, które dałem sobie.”
Być może źle dobrałam czas na lekturę tej książki, dlatego
mogłam być dla niej trochę zgryźliwa. Jednak mogę Was zapewnić, że nawet jeśli
tego w recenzji nie widać, to czytanie drugiego tomu Ostatniej Spowiedzi było
dla mnie przyjemnością. Lekki język oraz jego przystępność sprawiają, że nawet
jeśli po drodze nastąpiły zgrzyty w postaci zażenowania, to nie zmienia to
faktu, że nawet kiedy jeszcze nie przewróciłam ostatniej kartki, już wybiegałam
w przyszłość do następnego tomu. Bo… przecież będzie kolejny tom, prawda?
:o
*wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej powieści
A oto piosenka, która kojarzy mi się z tą książką, chociaż nie pochodzi z oficjalnej playlisty. Nie wiem dlaczego ją tutaj umieszczam. Chyba po prostu jestem taka zafiksowana na punkcie Florence :-)
Niespecjalnie przepadam za książkami tego typu. Może kiedyś przeczytam, jeśli nadarzy się okazja, ale kupować na pewno nie będę ;)
OdpowiedzUsuńBędąc szczerą - nie przypadła mi do gustu ta książka...
OdpowiedzUsuń~Natalia
Mimo wszystko, jakoś nie mam ochoty na ta serie.
OdpowiedzUsuńPierwszą część czytałam już jakiś czas temu i z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że mnie nie powaliła. Mam nadzieję, że druga część jest lepsza i jeśli będę miała kiedyś okazję, to pewnie ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńJeżeli bierzesz udział w wyzwaniach to chciałabym Cię zaprosić do udziału w moim autorskim - Czytam Opasłe Tomiska
Szczegóły tutaj: http://recenzjeami.blogspot.com/2014/02/wyzwanie-czytam-opase-tomiska_4.html
Pierwszy tom leży na mojej półce i się kurzy - muszę w końcu przeczytać...
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie spędziłam czas w jej towarzystwie
OdpowiedzUsuńprzeczytałam pierwszy i tak cholernie mam chęć na drugi tom, ale brak możliwości do jego posiadania. :(
OdpowiedzUsuń