Kiedy czytacie tę recenzję, ja już prawdopodobnie wypoczywam nad basenem. Z książką w ręce, oczywiście! Dlatego z tego miejsca chcę Wam życzyć wspaniałych, zaczytanych wakacji :)
Tytuł: Boy 7
Tytuł oryginału: Boy 7
Autor: Mirjam Mous
Tłumaczenie: Stolarczyk Anna
Wydawca: Dreams
Data wydania: 2012
Liczba stron: 248
Wyobraź sobie, że budzisz się na gorącej jak rozżarzony
węgiel, wypalonej łące i nie masz pojęcia, dokąd podróżujesz, ani skąd
pochodzisz. Nie wiesz nawet jak się nazywasz. Adresatem jedynej wiadomości na
poczcie głosowej w twoim telefonie jesteś ty sam: – Cokolwiek się stanie, pod
żadnym pozorem nie dzwoń na policję. Kim jesteś? Jak tu trafiłeś? Czy można
zaufać komukolwiek, kiedy nie ufa się nawet samemu sobie? [lubimyczytac.pl]
Fakt numer jeden: pisanie o fatalnych książkach jest proste.
Fakt numer dwa: pisanie o książkach wybitnych jest nieco
bardziej skomplikowane.
Fakt numer trzy: „Boy 7” nie należy do żadnej z tych
kategorii i sama ze sobą toczę bój, czy trudniej jest zrecenzować książkę
właśnie taką przeciętną, czy wspaniałą. Może zamiast marudzić (lubię
marudzić!), po prostu zrobię to, co do mnie należy? *pisanie recenzji: mode on*
Thrillery mają to do siebie, że mają trzymać czytelnika w
napięciu i nie podawać mu na tacy całego rozwiązania za szybko. O ile w pierwszym
aspekcie Mirjam Mous trzyma poziom, to jestem trochę zawiedziona tym, w jaki
sposób autorka odkrywa kolejne elementy
układanki. Zabrakło mi tutaj tego dramatyzmu i czasu na swobodne domysły
czytelnika, ponieważ całkiem dobry pomysł na historię został ściśnięty w
stosunkowo małej objętości, przez co mamy wrażenie, że cała zagadka rozwiązuje
się trochę zbyt szybko. Początkowo wahałam się, czy nie uznać tego za przejaw
po prostu wartkiego tempa akcji, ale w końcu zdałam sobie sprawę, że ta
prędkość mi przeszkadza. Czytając thriller, chciałabym mieć czas na snucie
własnych teorii i choćby kompletnie nie pokrywały się one z końcowym
zamierzeniem autora, lubię odkrywać, gdy chociażby niektóre moje domysły
okazywały się podobne do wizji pisarza. Niestety (a może stety?) główny bohater
jest coś nienaturalnie inteligentny, dlatego wszystkie tajemnice odkrywa w
mgnieniu oka, więc czytelnik nie ma szansy na prawdziwe wejście w tę historię.
Nie da się jednak ukryć, że autorka miała genialny pomysł na
fabułę. W pierwszym rozdziale (który zresztą był najlepszy, moim skromnym
zdaniem) lądujemy wraz z Boyem w nieznanym miejscu. Główny bohater nie pamięta
ani swojego wieku, ani nawet imienia. Tworzy to zalążek na bardzo dobry thriller!
Jednak jak już mówiłam, nie do końca udany, chociaż muszę przyznać, że historia
chłopca jest przemyślana i ciekawa co sprawia, że pomimo mankamentu ciężko
oderwać się od powieści. Nawet mnie, chociaż książki potrafię „męczyć” nawet
kilka tygodni, lektura zajęła jeden wieczór.
Po opisie można było przypuszczać, że „Boy 7” będzie po
prostu zwykłym thrillerem dla młodzieży, jednak mało kto przypuszczał, że
znajdziemy tam również przesłania moralizujące. Przyznajcie się sami przed
sobą, czy technologia XXI wieku pomaga nam w codziennych czynnościach? Jasne,
że tak! Nawet tę recenzję piszę na komputerze. Ale gdyby wykorzystać zdobycze
współczesnej techniki do złych celów, czy wciąż widzicie to tak kolorowo?
Właśnie tę kwestię porusza w swojej książce Mirjam Mous i myślę, że chociażby
dlatego warto ją przeczytać.
Podsumowując, „Boy 7” to przyjemna książka na jeden wieczór
kierowana szczególnie do młodzieży, ponieważ bardziej doświadczeni fani
thrillerów mogą być zawiedzeni. Co nie zmienia faktu, że powieść trzyma w
napięciu, co tworzy z niej idealną pozycję na dłużącą się podróż czy leniwy
dzień. Mnie osobiście na kolana nie powaliła, ale dzięki interesującej fabule i
wartkiej akcji będę ją mile wspominać.
MOJA OCENA: 6/10
Czytałam inną powieść tej autorki i choć nie była genialna, bardzo mi się podobała :D Do tej jednak mnie nie ciągnie, choć pomysł rzeczywiście wydaje się ciekawy.
OdpowiedzUsuńMoże się kiedyś skuszę...
OdpowiedzUsuńciekawie się zapowiada muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce, ale chyba mnie nie ciągnie do niej. Raczej nie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńshelf-of-books.blogspot.com