niedziela, 15 czerwca 2014

"You've got the love", czyli spontaniczna relacja z Orange Warsaw Festival!

Dawno, dawno temu, w Internecie zaczęły się pojawiać pierwsze informacje o tegorocznym Orange Warsaw Festival. Ani trochę się tym nie interesowałam, dopóki nie zobaczyłam pewnego wpisu:


Widzicie w środku te cztery literki FATM? To nie mogło być nic innego jak Florence And The Machine! To było jak sygnał do startu dla Emy (Nasz papierowy świat) i mnie. Musicie wiedzieć, że to nasz jedyny wspólny ulubiony zespół (a ciężko znaleźć coś, co podoba się nam obydwu, i w muzyce, i w książkach :D ), dlatego nie było innej opcji, żeby nie pojawić się w sobotę 14 czerwca na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Przygotowania rozpoczęłyśmy od kupna biletów. Płyta? Trybuny? Płyta? Trybuny? PŁYTA! Trochę bałyśmy się, że nas zgniotą, bo obydwie mamy jakieś metr pięćdziesiąt wzrostu z groszami, planowałyśmy nawet przyjść w takich kulach zorbingowych, ale w tym wypadku niski wzrost okazał się naszym błogosławieństwem, bo udało nam się wylądować po samą sceną ^^
Kolejnym kluczowym elementem naszych przygotowań było załatwienie  rzeczy z listy akcji koncertowych polskiego fanlubu:

  • kartka z napisem Welcome Back
  • "We've got the love" czyli serca z imionami członków zespołu
  • i najważniejsze, czyli brokat i wianki



 Ja miałam na festiwal trochę bliżej niż Emcia, więc dotarłam pod stadion jako pierwsza. Nawet słońce na chwilę wyszło, to dobry znak!


Chwilę później podbiegła Ema. w sumie to mało pamiętam z tego momentu, ale na pewno było dużo radości, Karolci machającej ręką najwyżej jak się da i ślepej Emy. Razem udałyśmy się w kierunku bramek. Byłam trochę przerażona ilością tych wszystkich przejść, gdzie musiałam pokazać opaskę i zgodę rodziców na udział w imprezie, ale szybko o tym zapomniałam. Do pierwszego koncertu miałyśmy jeszcze sporo czasu, więc udałyśmy się do strefy wypoczynku Orange i zaczęłyśmy odpowiednio przygotowywać się do koncertu Florence - brokat! I najlepsze było to, że nikt się na nas dziwnie nie patrzył, bo wszyscy byli wysmarowani różnokolorowym brokatem od stóp do głów :D

But first, let me take a selfie.

Naszym numerem jeden tego wieczoru było oczywiście Florence, ale skoro już wydałyśmy tyle kasy na bilety, to trzeba korzystać. Znałyśmy kilka piosenek Hurts, więc o 20.20 czekałyśmy już pod Warsaw Stage. Mimo, że większości utworów nie słyszałyśmy wcześniej, bawiłyśmy się wspaniale. Było trochę chłodno (spełnij się proroczy sen Emy, w którym przyszłam na koncert w kurtce. Powiedziałam jej  wtedy, żeby nie była śmieszna, bo to przecież środek czerwca i na pewno będzie ciepło. Przeliczyłam się.), ale kiedy zagrali Stay... No, to było coś.

Na zdjęciu wygląda, jakby była ładna pogoda...
W międzyczasie zgubiłyśmy Rafała, co samo w sobie jest trudne, bo on jest strasznie wysoki xd Jak się znaleźliśmy (mnóstwo ludzi było), to do występu Florence i Maszyny zostało jeszcze sporo czasu. który spędziliśmy siedząc wszyscy na murku przed stadionem. I mniej czasu pozostawało do 23.10, kiedy to Flo miała wyjść na scenę, tym bardziej niecierpliwe się robiłyśmy. Hej, czekałyśmy na to pół roku - jesteśmy ostoją spokoju i cierpliwości!

Pod sceną znaleźliśmy się na jakiś czas przed koncertem, który spożytkowaliśmy głównie na przesuwaniu się w pobliże sceny. Dawno nie widziałam takich tłumów!

Źródło
Uwaga, niekontrolowany potok słów mode on.

Florence była niesamowita! Ona jest chyba jedyną taką artystką, która jest taka otwarta i naturalna. Po piosence You've got the love, jak zobaczyła wszystkie te serduszka w górze, to jakby nigdy nic zbiegła ze sceny, minęła barierki i zaczęła ściskać ludzi i sypać ich brokatem ^^ Wciąż mam złoto na twarzy, bo to nie schodzi tak łatwo xd Było genialnie ^^ Emcia i ja obydwie jesteśmy strasznie niskie, więc ludzie z czystej dobroci serca nas przepuszczali i staliśmy przy samej barierce! Tylko biedny Rafał się musiał cały czas zniżać do naszego poziomu, jak sobie robiliśmy zdjęcia, ale myślę, że to mu nie przeszkadzało za bardzo :)

Największym zaskoczeniem dla nas było to, że Florence wykonała piosenkę Over The Love. Utwór należy do soundtracku filmu Wielki Gatsby, a sama Florence wykonała go publicznie tylko dwa razy. Dla nas to zmieniła, Over The Love zabrzmiało po raz trzeci :) Ema i ja stałyśmy na miękkich nogach i gdyby nie ta cała masa ludzi, przewróciłybyśmy się tam :D

Masa energii wstąpiła w fanów, kiedy zabrzmiały pierwsze takty Spectrum (Say My Name). Miejsca było mało, ale wciąż wystarczająco, żeby zacząć skakać, tańczyć i śpiewać razem z Florence. Nie podejrzewałam siebie o takie pokłady energii!


Podsumowując, Orange Warsaw Festival to wydarzenie, na które warto się wybrać. Wróciłam do domu o 2 w nocy, z czego moi rodzice być może i zadowoleni nie byli, ale nie żałuję :) No i teraz już jestem pewna, że blogerska przyjaźń istnieje :D



Nigdy więcej nie zobaczyłyśmy tych chłopaków, ale focię mamy :D 


1 komentarz:

  1. wypchaj się ze ślepą Emą XD
    i fakt, WYGLĄDA jakby była, hahahah ♥
    i to było boskie jak on się zniżał do nas ♥
    i oj no nie wiem, ja chyba bardziej miękkie miałam :D
    i świetny podpis na przedostatniej xd
    i mam nienajlepsze wspomnienia ze Spectrum bo mi wtedy wianek spadł :C ale jeeest. mama mnie zapytała ile kosztował to skłamałam że 40, a ona i tak się za głowę złapała, hahahahah. jak Flo podczas Over the love :CC
    boooosko było, chcę powtórki ♥
    i wiesz co, nie wstawiłaś zdjęcia mojego cudownego prezentu dla ciebie, wypchaj się.

    OdpowiedzUsuń

Oczywiście za każdy komentarz jestem niezmiernie wdzięczna, więc skoro już tutaj jesteś, zostaw po sobie ślad ;)