Tytuł: Nowa Ziemia
Oryginalny tytuł: Pure
Autor: Julianna Baggott
Tłumaczenie: Janusz Maćczak
Seria: Świat po Wybuchu:
1# Nowa Ziemia
2# Nowy Przywódca
3# Burn
Wydawca: Literacki Egmont
Liczba stron: 469
Moja ocena: 9/10
Kilka tygodni temu natrafiłem na
rzeczy mojej matki – oznajmił. – Poczułem się, jakbym odkrył świat całkiem
odmienny od tego, o którym mnie uczono. Jej rzeczy… one wciąż istniały. Trudno
to wytłumaczyć… A teraz, kiedy znalazłem się tutaj, pojmuję, że to brzydota
czyni piękne rzeczy pięknymi.” [s. 151]
Podobno wszyscy ludzie są równi. Każdy z nas w obliczu prawa
jest taki sam, ma takie same przywileje i obowiązki. Ale czy nie jest to
kłamliwy pogląd? Wystarczy wyjść na ulicę, rozejrzeć się, zauważyć różnice
pomiędzy ludźmi. Zobacz, temu powodzi się dobrze – ma na sobie drogi garnitur. A
po drugiej strony ulicy idzie młoda kobieta. Nie ma na sobie markowej sukienki
– automatycznie wydaje się gorsza od tamtego mężczyzny. W ten sposób możesz
sklasyfikować każdego, „zaszufladkować go”. Tak, więc, równość jest złudzeniem,
a jeszcze dobitniej widać to w „nowej Ziemi” Julianny Baggott. Tam przecież
tylko nieliczni zasługują na życie…
„Czasami cieszę się, że nie
musieli oglądać tego, co stało się ze światem.” [s. 83]
Świat przyszłości pogrążył się w chaosie. Liczne wybuchy
nuklearne zabiły miliony ludzi a część z nich zmieniły w zmutowane stworzenia.
Poznajemy 16-letnią Pressię, która mieszka na Gruzowisku razem z osobami, które
po ataku przeszły dziwną transformację. Sama ma wtopioną w rękę głowę lalki.
Nastolatka musi dbać o siebie i dziadka, aby przetrwać w tym niebezpiecznych i
mrocznym miejscu. Na dodatek militarna jednostka chce ją zwerbować, na co
dziewczyna nie zamierza pozwolić. Wybiera ucieczkę... Tymczasem w Kopule, w
czystych, sterylnych warunkach mieszka Partridge. Mimo, że nie musi codziennie
walczyć o jedzenie i życie czy zmagać się z odmieńcami, to jednak nie dogaduje
się z ojcem tyranem, który okłamał go w ważnych sprawach. Zdeterminowany
chłopak postanawia uciec. Ich spotkanie zmieni bieg historii Nowej Ziemi...
„Kiedy to się stało, byliśmy tylko
dziećmi. Co mogliśmy zrobić? Co ktokolwiek mógł zrobić?” [s.129]
Jakbym miała ocenić „Nową Ziemię” w dwóch słowach, bez
cienia wątpliwości wykrzyknęłabym „Świetna książka!”. Jednak żeby sobie
zasłużyć na takie miano, musiała się czymś wyróżnić, prawda? Już tłumaczę.
Jednym z głównych atutów powieści będzie przede wszystkim doskonale wykreowany
świat, zaskakujący czytelnika na każdym kroku. Mimo, że zniszczona sceneria
pojawiała się już nie jeden raz, Julianna Baggott wprowadziła do otoczenia
bohaterów elementy, które będę kojarzyła tylko i wyłącznie z jej dziełem. Moją uwagę
wyjątkowo przyciągały wszelakie stwory, które czaiły się na bohaterów za każdym
rogiem. Szczegółowe opisy czasami i nader zbyt dokładnie przedstawiały wymysły
wyobraźni pani Baggot. Swoją drogą, jestem pełna podziwu dla fantazji autorki.
Powieść cieszy się niezwykłą kreatywnością, a mimo często obieranego ostatnio
tematu dystopii/antyutopii, „Nowa Ziemia” jest swego rodzaju powiewem
świeżości, w którym nie spotkamy wykorzystywanych już wcześniej schematów. Autorka
bowiem barwnie odmalowała świat przyszłości po wybuchu bomby atomowej i opisała
ze wszystkimi okropnościami konsekwencje jej zastosowania, a takie coś jest
przecież nie lada wyzwaniem, nawet dla doświadczonej już autorki.
„Przeszłość to wszystko, co tutaj
mamy.” [s.139]
Pomimo tego, że kilka razy idealnie przewidziałam następną
scenę, fabułę książki mogę zaliczyć do jak najbardziej udanych. Oczywiście,
ogólny schemat obranego przez panią Baggott gatunku musiał trzymać się kupy,
ale pomimo tego „Nowa Ziemia” plasuje się w czołówce, jeślibym miała oceniać
tylko i wyłącznie przebieg akcji. Skoro już o tym mowa, następujące
bezpośrednio po sobie wydarzenia nie dają czytelnikowi się nudzić i zawsze
pozostawiają aurę niepewności. W tych realiach odnajdą się fani dynamicznych
książek, gdyż, jak już wspomniałam, akcja nie zwalnia nawet na chwilę.
„Czy to źle, zabić coś, co chce
zabić ciebie?” [s. 303]
Na możliwość poprowadzenia akcji tak dynamicznie pozwoliło
wykorzystanie narratora wszechwiedzącego. Dało to autorce większe pole do popisu, mogła
wcielać się w kilka różnych postaci, z czego zresztą dobrze korzystała. Każdy
rozdział został napisany z innej perspektywy, równolegle poznajemy dwie
społeczności – ludzi, których po wybuchu życie przemieniło się w koszmar i
ludzi, którzy znaleźli schronienie w Kopule. Narrator opisuje wydarzenia z
punktu widzenia jednego bohatera, by za chwile, w najbardziej ekscytującym
momencie, przejść już do następnego rozdziału, opatrzonego innym imieniem. Taki
zabieg bywa czasami irytujący, ale z drugiej strony, to właśnie to sprawia, że „Nową
Ziemię” pochłania się w takim tempie.
„Co dzieje się z tobą w tym
świecie, gdy już przestałeś być użyteczny?” [s.304]
Tuż po tym, jak książka trafiła na polski rynek,
jednocześnie wysypało się mnóstwo bardzo pochlebnych recenzji. Wtedy nie za
bardzo wiedziałam, co o tym myśleć, w końcu stwierdziłam, że poczekam aż „szum”
trochę przycichnie, a nóż moja opinia będzie wtedy bardziej obiektywna. Teraz,
świeżo po lekturze, mogę z czystym sumieniem polecić „Nową Ziemię” każdemu, kto
czuje się dobrze przy tego typu książkach. Znajdzie tutaj wszystko, czego
spodziewałabym się po bestsellerze; ciekawą fabułę, dynamiczną akcję i niebanalnych
bohaterów, – czego chcieć więcej? A może pierwszy tom trylogii „Świat po
wybuchu” przekona do siebie także i wielbicieli innych gatunków?
Ferie, ferie.. i po feriach. Tak właśnie, niektórzy z Was właśnie je zaczęli ja skończyłam :/ no ale cóż, trzeba trzymać się myśli, ze przecież niedługo wakacje, prawda?
Słyszałam wiele dobrego o tej książce, a Twoja recenzja przekonała mnie, że naprawdę warto po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńMam na nią naprawdę ogromną ochotę, na razie czytałam tylko pozytywne recenzje i każda zachęca mnie coraz bardziej! :D
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie!
OdpowiedzUsuńP.S Zapraszam na konkurs do mnie ;)
Bardzo chcę tę książkę przeczytać! Może w końcu uda mi się ją wypożyczyć z biblioteki. :)
OdpowiedzUsuńWielbicielką tego gatunku książek nie jestem, ale skoro polecasz to może się skuszę i przeczytam:)
OdpowiedzUsuńJa tam wciąż nie jestem do niej przekonana chociaż pewnie kiedyś po nią sięgnę :) Ja również ferie już skończyłam :(
OdpowiedzUsuńKsiążka w sam raz dla mnie :)
OdpowiedzUsuńA ja ferie niedawno zaczęłam ;)
Tę książkę widzialam w bibliotece na półce, ale wtedy zignorowałam ją, pewna, że są ciekawsze, widzę jednak, że się myliłam. :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa kolejnego tomu, chociaż ten nie do końca przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książkę, świetnie przedstawiona historia i przerażające wydarzenia, które nie raz wywołały ciary na plecach...
OdpowiedzUsuńKocham tą książkę, a oceniłam jeszcze wyżej. :D
OdpowiedzUsuńOch ja mam jeszcze kilka dni ferii i już się boję, a wakacje faktycznie strasznie blisko. :P
Taaaak, to była dobra książka! :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście mnóstwo osób oceniało tę książkę pozytywnie zaraz po premierze. Mnie spodobał się pomysł na fabułę, dawno nie czytałam powieści post apokaliptycznej. A z tą równością wobec prawa też jest tak często tylko teoretycznie...
OdpowiedzUsuń