wtorek, 12 marca 2013

Witajcie w naszej bajce

Tytuł: Królestwo łabędzi
Oryginalny tytuł: The Swan Kingdom
Autor: Zoe Marriott
Tłumaczenie: Monika Walendowska
Seria: Poza czasem
Cienie na księżycu [RECENZJA]
Magiczna gondola [RECENZJA]
Wydawca: Literacki Egmont
Liczba stron: 258
Moja ocena: 8/10

Lubisz baśnie? Nawet nie próbuj udawać, że jesteś na nie za stary. Nikt nie może być. Pamiętasz, jak mama czytała ci baśnie przed snem? Mimo, ze przecież już od dawna znałeś je na pamięć, słuchanie nie nudziło cię, uspokajało. Wtedy to było naturalne, niestety teraz wielu dorosłych próbuje ukryć swoje wewnętrzne dziecko. Ale dlaczego? Przecież czasami warto się odstresować, poczuć przez chwilę tak, jakbyś sam znalazł się nagle w takiej baśni. Nawet nie musisz mieć wtedy wybujałej wyobraźni – wystarczy książka. Na przykład „Królestwo łabędzi”…

„ – Ciekaw jestem, co znajduje się za morzem. (…) Czy wszystko kończy się właśnie tam, gdzie zachodzi słońce? Czy są tam jeszcze inne lądy, inni ludzie?
- Moja matka mówiła mi, że ptaki, dzikie gęsi i łabędzie odlatują za wielką wodę, kiedy zbliża się zima i wracają wiosną. (…) Musi coś być tam, gdzie zachodzi słońce. Miejsce, w którym dzikie łabędzie chronią się przed mrozem.” [s. 113]


Aleksandra i jej bracia wiodą beztroskie życie na królewskim dworze swojego ojca. Jednak rodzinna sielanka pryska nagle, gdy królowa ginie z łap okrutnej bestii, a król powtórnie się żeni – z kobietą, która nienawidzi pasierbów. Po nieudanej próbie odkrycia mrocznych tajemnic macochy Aleksandra zostaje wywieziona do ponurej krainy Midland, jej bracia zaś wygnani z Królestwa. Aby odmienić zły los i odzyskać braci, Aleksandra musi odnaleźć w sobie niezwykłą moc, którą czerpie z sił przyrody. Pomocny okaże się także tajemniczy książę Gabriel, z którym dziewczynę połączy gorące uczucie.

„Nikt natomiast nie wiedział, kim będę ja. Patrzono na mnie ze współczuciem. Tak mi się przynajmniej wydawało. Byłam nikim. Marzycielką, która błądzi bez celu w świecie magii.” [s. 13]

Przyznacie, baśnie to bardzo dobry pomysł na książkę. To tylko moja teoria, ale wydaje mi się, że ludzi przyciąga to, co ma w sobie jednocześnie to, co znamy, a także część tajemniczą, jeszcze niepoznaną. Zoe Marriott wykorzystała już ten pomysł w swojej poprzedniej książce („Cienie na Księżycu”) i o ile dobrze pamiętam, pomysł ten spotkał się z ogólną aprobatą czytelników, w tym także moją. Cieszę się, że autorka postanowiła do tego wrócić, świat baśni to przecież o tyle wdzięczny temat, że może o tym powstać jeszcze wiele ciekawych historii. Taką jest też „Królestwo łabędzi”, co postaram się za chwilę udowodnić.

„Kiedy tak siedziałam w mętnym niebieskawym świetle zmierzchu, zdałam sobie sprawę, że w czasie spotkania z ciotką ani razu się nie odezwałam. Pozwoliłam, aby mnie uciszyła. Dlaczego nie potrafiłam się bronić?” [s.92]

Po pierwsze, cieszę się, że autorka nie pozostała przy baśniach, które są powszechnie znane, ale sięgnęła po niby popularną, ale już nie tak powszechną jak chociażby Kopciuszek. Tym razem mamy do czynienia z baśnią Hansa Christiana Andersena. Pokrótce, opowiada ona o dzieciach króla – jedenastu synach i jednej córce. Jak to zwykle w baśniach bywa, na drodze bohaterów pojawia się przeszkoda, w tym przypadku zła czarownica, która zamienia braci w łabędzie. Co prawda, jest sposób, aby przywrócić wszystko do porządku, jednak będzie to wymagało od dziewczyny ogromnego poświęcenia.
Muszę jednak zaznaczyć, że Mariott tylko i wyłącznie bazuje na tej opowieści, jej książka opowiada zupełnie inną historię. „Królestwo łabędzi” to zupełnie inna bajka, chciałoby się rzec, ponieważ pisarka dodała wiele własnych wątków, które ubarwiają historię.

„ – Nie zapytasz, co tu robię w środku nocy?
- Pewnie to samo co ja. (…) Starasz się coś przemyśleć albo próbujesz nie myśleć.” [s. 98]

Przyznaję, historia została poprowadzona jest bardzo zgrabnie, jednak czasami miałam wrażenie nierozwinięcia dostatecznie wszystkich wątków. Z uwagi, że książka ma tylko niewiele ponad 250 stron, niektóre części mogły zostać potraktowane trochę „po macoszemu”. Uważam, że tak wspaniałą opowieść możny by było jeszcze trochę rozwinąć. O ile cała reszta raczej trzyma się kupy, to wydaje mi się, że najbardziej ucierpiał na tym wątek romantyczny, tak zapowiadany na okładce. Uczucie Aleksandry i Gabriela jest tak cukierkowo urocze przede wszystkim dlatego, że nie dane jest czytelnikowi patrzeć na jego rozwijanie się. Miłość pojawia się tak jakby znikąd na podstawie kilku urywkowych rozmów, ale według mnie to zdecydowanie za mało, żeby uznać ten wątek za realistyczny. Ale przecież w baśniach wszystko jest możliwe…

„Gdyby życzenia zamieniały się w konie, żebracy byliby wspaniałymi jeźdźcami.” [s.125]

Zamknięte zakończenie raczej nie daje nadziei na kontynuację, ale przyznam, że bardzo chętnie bym taką przeczytała. Baśń w wydaniu Zoe Marriott wciąga do swojego świata nie tylko prawdziwie baśniową scenerią; także lekkie pióro, jak i magiczne, ale nieprzerysowane postacie sprawiają, że „Królestwo łabędzi” czyta się naprawdę szybko i, co najważniejsze, z przyjemnością. Na przykładzie dwóch książek tej autorki, które do tej pory poznałam, dobrze widać, że Zoe Marriott poprawia swój warsztat pisarki z każdą powieścią, rozwija się i pisze coraz lepiej. Mogę zagwarantować, że z „Królestwem łabędzi” spędzicie naprawdę wspaniały czas, więc serdecznie zapraszam Was do tego magicznego świata sił natury.




25 komentarzy:

  1. Przepiękna okładka. To było pierwsze, co zwróciło moją uwagę na tę książkę. A i sama historia ciekawa. Chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak byłam mała to uwielbiałam tę baśń Andersena i czytałam ją niemal codziennie <3 Dlatego strasznie bym chciała przeczytać "Królestwo łabędzi"!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja bardzo chcę przeczytać tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  4. wydaje się ciekawe

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również uważam, że baśnie to dobry pomysł na powieść, tylko żeby znowu rynek wydawniczy nie zalały najróżniejsze wersje Kopciuszka, Królewny Śnieżki lub Roszpunki. Co za dużo to niezdrowo. Spotykam już drugą pozytywną recenzję ;) Myślę, że warto przeczytać ^^ A opinia wprost rewelacyjna!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli nadal będą pojawiały się pozytywne opinie na temat tej książki, to chętnie przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. I oto kolejna pozytywna recenzja :) Nie mogę doczekać się jej lektury. Książka zapowiada się bardzo ciekawie, a baśnie uwielbiam, chociaż teoretycznie już z nich wyrosłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Okładka jest boska! Strasznie zaskoczyła mnie ilość stron, ale już nie mogę doczekać się momentu kiedy książka ta wpadnie w moje łapki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ah te baśnie! Również uważam, że to świetny pomysł na książkę :) Na pewno przeczytam, aczkolwiek żałuję, że książka jest taka krótka i niestety nie będzie jej kontynuacji.. Szkoda, ale i tak mnie do niej zachęciłaś. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. mam w najbliższych planach "Cienie na księżycu"; jeśli spodobają mi się - wtedy sięgnę również po "Królestwo łabędzi". a muszę przyznać, że zapowiada się ciekawie!

    tytuł tego posta to tyle wspomnień.. od razu w mojej głowie pojawiła się melodia ".. słoń zagra na fujarce, Pinokio nam zaśpiewa, zatańczą wkoło drzewa.."..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stąd też odpowiedni akcent muzyczny na końcu posta ^^

      Usuń
  11. Uwielbiam baśnie i bajki z chęcią przeczytam tą książkę i poznam twórczość nowej pisarki. Okładka jest świetna bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetna okładka. Uwielbiam baśnie i bajki, więc z chęcią sięgnę. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaintrygowałaś mnie! Z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam Egmont za ich książki! Na tę niecierpliwie czekam ;) Cienie na księżycu były magiczne *_*

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekam niecierpliwie na tę pozycję!! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Troszkę mnie odrzuca to, że powieść jest taka krótka, ale tę baśń doskonale pamiętam z dzieciństwa, i myślę, że jeśli zdecyduję się przeczytać "Królestwo łabędzi", to nawet cukierkowy wątek miłosny nie będzie mi przeszkadzać :) Świetna recenzja, od niedawna Cię obserwuję i lubię czytać Twoje opinie.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie (brzmi jak autoreklama, przepraszam :C)

    OdpowiedzUsuń
  17. Książkę powinnam szybko zdobyć i czytać. Recenzja zachwyca i mam nadzieję, że mnie również ta historia przypadnie do gustu:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Książka wczoraj do mnie dotarła i już nie mogę się doczekać kiedy się za nią zabiorę :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Niedługo biorę się za "Cienie na księżycu", a i na tę już poluję ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Chętnie poleciłabym tę książkę mojej 11-letniej córce- myślisz, że nie będzie dla niej za poważna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, myślę, że będzie w porządku - nawet dałam ją mojej młodszej siostrze, która jest w tym samym wieku ;)

      Usuń
  21. Nie słyszałam o tej autorce, ale zapowiada się ciekawie. Po tej recenzji stwierdzam, że może być to pozycja dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Książka wydaje się być przyjemną lekturą. W prawdzie zniechęcają mnie nieco niedokończone wątki, jednak nie ma co się dziwić skoro powieść jest tak krótka. Mimo wszystko chętnie się z nią zapoznam :)

    OdpowiedzUsuń

Oczywiście za każdy komentarz jestem niezmiernie wdzięczna, więc skoro już tutaj jesteś, zostaw po sobie ślad ;)