Tytuł: Gra Endera
Oryginalny tytuł: Ender's Game
Autor: Orson Scott Card
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Seria: Gra Endera #1
Wydawca: Prószynski i S-Ka
Liczba stron: 289 + opowiadanie Chłopiec z Polski
Moja ocena: 10/10
„Czasami na kłamstwach można
polegać bardziej niż na prawdzie.” [s.9]
Czy jesteśmy we wszechświecie sami? Czy życie istnieje tylko
na Ziemi? To pytania, które ludzkość zadaje sobie od wielu lat. W naszej
rzeczywistości kosmos wciąż jest niezbadany i chociaż poczyniliśmy znaczne
postępy w tym kierunku, to środowisko poza naszą planetą jest dla nas
nieznajome. Wyobraźcie sobie natomiast świat, w którym nie tylko wiemy, że
gdzieś tam daleko stąd mieszka ktoś inny - ten ktoś chce nas zaatakować,
przejąć nasz dom. A my jesteśmy z nim w stanie wojny. Z góry przegranej wojny.
„Kto się wcześnie położy i
wcześnie z łóżka wyskoczy, ten od tego głupieje i nie widzi na oczy.” [s.
248]
Wobec śmiertelnego zagrożenia nadciągającego z kosmosu
Ziemia przygotowuje swoją broń ostatniej nadziei. Jest nią chłopiec, w którym
odkryto zalążki niezwykłego geniuszu wojskowego. Czas nagli, a przyszłość dwóch
cywilizacji spoczywa w rękach dziecka... [opis z okładki]
We wcale nie tak bardzo odległej przyszłości, Ziemia jest
przeludniona, dlatego w wielu krajach wprowadzono ograniczenie liczby dzieci na
rodzinę do dwóch. Jednak Rząd postanowił nagiąć zasady, dlatego w rodzinie
pochodzącego z Polski Jana Pawła Wieczorka rodzi się Trzeci - chłopiec będący połączeniem swojego starszego rodzeństwa,
agresywnego Petera i delikatnej Valetine. Chłopiec niezwykle inteligentny i uzdolniony. Czyli
dokładnie taki, jakiego potrzebuje ludzkość, dlatego zwrócił uwagę zarządców
Szkoły Bojowej już w wieku sześciu lat. Także wtedy przyszło mu podjąć pewnie
najtrudniejszą decyzję życia. Mimo wszystko, młody Andrew postanawia opuścić
rodzinę i udać się na szkolenie. I właśnie w tym miejscu zaczyna się ta niesamowita
historia.
Pobieżnie mówiąc, taki świat kreuje nam Orson Scott Card w „Grze
Endera”. Chłopcu przyszło żyć w trudnych czasach, bo w tej odległej przyszłości
państwa współpracują ze sobą, żeby stworzyć jak największą flotę statków zdolną
do pokonania kosmicznego najeźdźcy i obrony planety. Do sprawowania pieczy nad
tą chwiejną sytuacją wyznaczony zostaje Hegemon, którego rządy, choć skuteczne,
są rygorystyczne i surowe – jednakże tego przecież wymaga sytuacja. Z tego
samego powodu Rząd chwyta się ostatniej deski ratunku i na szkolenia wojenne
wysyła dzieci (głównie chłopców), które nie zdążyły nawet zasmakować życia.
Muszą nauczyć się, jak walczyć z nieznanym wrogiem. Jednym z takich chłopców
jest Ender. We wspomnianej Szkole Bojowej bierze udział w intensywnym, brutalnym szkoleniu. Nauczyciele czasami próbują „oszukać”
rzeczywistość i podsuwają swoim uczniom gry fantasy, czyli proponują naukę w
formie zabawy, ale prawdziwa rozgrywka odbywa się na salach treningowych, gdzie
młodzi rekruci podzieleni na armie (Salamandry, Szczura…) toczą ze sobą bitwy z zastosowaniem różnych broni
dostępnych w przyszłości.
A teraz wyobraźcie sobie, że tak wygląda każdy dzień sześcioletniego Endera. Dlatego wartą uwagi częścią książki są obrazy psychologiczne tych dzieci. Od dawna dziecko kojarzy nam się z niewinnością, jednak Card daje nam zupełnie inny przekaz. Już samo osadzenie kilkulatków w tej twardej, wojennej rzeczywistości robi wrażenie. Każdy współczesny nastolatek prawdopodobnie załamałby się pod ogromem wymagań, ale tutaj dzieci, a w szczególności Ender, prezentują coś zupełnie innego. Czytając książkę zapominamy o wieku bohaterów, ponieważ są oni niezwykle silni. Wyrwani ze swoich rodzin i od razu rzuceni na głęboką wodę radzą sobie z brakiem bliskich i choć wtedy, kiedy nikt nie widzi, mają chwile zwątpienia, to sami zakazują sobie wszelkich słabości. Nie załamują się i idą dalej. Ciężko byłoby wykreować wiarygodnie taką dorosłą osobę, a co dopiero dziecko i myślę, że właśnie tu najlepiej widać talent autora.
Tak naprawdę, to spodziewałam się zupełnie innej książki.
Miałam wrażenie, że w powieści o takiej tematyce nie będzie miejsca na
psychologiczne rozważania, ponieważ najważniejsze będą typowe dla science fiction bitwy. Zamiast tego, otrzymujemy dobrze
zbilansowaną pod tym względem opowieść – oczywiście, Ziemia jest przecież w
stanie wojny, więc nie mogło się obejść bez opisów szkolenia i w ramach tego
bitew, ale w „Grze Endera” równie ważni są bohaterowie i to, co oni czują. Każdy
z nich jest na swój sposób unikalny, każdy zapada nam głęboko w pamięć. Mam tu
na myśli w szczególności Petrę. Najlepsza snajperka w całej akademii i jeszcze
dziewczyna? Tak, ja to kupuję. W całej książce nie brakuje podobnych
charakterów, jednak wszystkich łączy jedno: każde z nich zostało rzucone na
głęboką wodę i mimo to, wciąż się nie załamali, a to zasługuje na pochwałę.
Nie lada gratką dla polskich fanów Orsona Scotta Carda
będzie zamieszczone na końcu najnowszego wydania „Gry Endera” opowiadanie pod
tytułem „Chłopiec z Polski”. Opowiada ono o pięcioletnim Janie Pawle Wieczorku,
u którego Rząd również zauważył interesujące umiejętności… Jednak wracając do
głównej części książki, chcę jeszcze powiedzieć, że to książka uniwersalna i
ponadczasowa. „Gra Endera”, mimo że opowiada o zaledwie sześcioletnim chłopcu,
to zmusza do refleksji, nie jest jedynie pustą lekturą, dlatego mogę ją polecić
zarówno miłośnikom science fiction, jak i fanom rozbudowanych powieści
psychologicznych.
I trailer filmu, który od wczoraj można zobaczyć w kinie:
Za możliwość zagrania w "Grę Endera" dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Jestem tą książką rozłożona na łopatki. A najgorsze jest to, że nie znałam jej wcześniej, że dopiero pojawienie się ekranizacji sprawiło, że wszyscy oszaleli na punkcie Endera :))) Przeczytałam, a właściwie pochłonęłam parę dni temu, mój partner słuchał audiobooka i codziennie do naszych dyskusji wplatamy jakieś wątki "enderowe".
OdpowiedzUsuńNiestety jako pierwszy obejrzałam film. I to w dodatku dzisiaj. Przez to muszę zrobić sobie chwilę przerwy od Endera, jednak z niecierpliwoscią będę czekać na ten właściwy moment, aby przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńCześć! Boże, tak bardzo uwielbiam sagę Endera. Niedawno skończyłem trzecią część a jutro jadę do biblioteki po ostatnią, czwartą :C Naprawdę, ten świat stworzony przez Carda jest tak skomplikowany i kompletny, że do wielu rzeczy dochodziłem przez kilka dni xD A wczoraj ponadto byłem na dość udanej ekranizacji, ale uważam, że nie czytając ksiażki ciężko zrozumieć w stu procentach o co chodzi. Zamierzasz przeczytać wkrótce dalsze części? :D Jeśli tak, to zaczniesz od "Endera na wygnaniu" czy "Mówcy umarłych"? Ta pierwsza została dopisana po kilku latach i opowiada zdarzenia między Grą Endera a Mówcą umarłych. Ja tam sięgnąłem od razu po Mówcę, ewentualnie 'Na wygnaniu' przeczytam jak skończę całą sagę.
OdpowiedzUsuńO, a to opowiadanie to fajny pomysł, ukłon w stronę Polaków, ale nie czytałem go, bo jest chyba jakaś książka będąca zbiorem opowiadań do Endera i tam jest też to opowiadanie i uznałem, że przeczytam już wszystko na raz :D
Pozdrawiam!
Brzmi naprawdę interesująco i ciekawie, ale nadal mam ogromne opory przed ta powieścią. Głównie dlatego, że to science-fiction, czyli zupełnie nie moje klimaty :P
OdpowiedzUsuńUwierz mi, naprawdę warto to przeczytać.
Usuń