sobota, 2 listopada 2013

Gra o wszystko


Gra Endera - Orson Scott Card
Tytuł: Gra Endera
Oryginalny tytuł: Ender's Game
Autor: Orson Scott Card
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Seria: Gra Endera #1
Wydawca: Prószynski i S-Ka
Liczba stron: 289 + opowiadanie Chłopiec z Polski
Moja ocena: 10/10

„Czasami na kłamstwach można polegać bardziej niż na prawdzie.” [s.9]


Czy jesteśmy we wszechświecie sami? Czy życie istnieje tylko na Ziemi? To pytania, które ludzkość zadaje sobie od wielu lat. W naszej rzeczywistości kosmos wciąż jest niezbadany i chociaż poczyniliśmy znaczne postępy w tym kierunku, to środowisko poza naszą planetą jest dla nas nieznajome. Wyobraźcie sobie natomiast świat, w którym nie tylko wiemy, że gdzieś tam daleko stąd mieszka ktoś inny - ten ktoś chce nas zaatakować, przejąć nasz dom. A my jesteśmy z nim w stanie wojny. Z góry przegranej wojny.

„Kto się wcześnie położy i wcześnie z łóżka wyskoczy, ten od tego głupieje i nie widzi na oczy.” [s. 248]

Wobec śmiertelnego zagrożenia nadciągającego z kosmosu Ziemia przygotowuje swoją broń ostatniej nadziei. Jest nią chłopiec, w którym odkryto zalążki niezwykłego geniuszu wojskowego. Czas nagli, a przyszłość dwóch cywilizacji spoczywa w rękach dziecka... [opis z okładki]

We wcale nie tak bardzo odległej przyszłości, Ziemia jest przeludniona, dlatego w wielu krajach wprowadzono ograniczenie liczby dzieci na rodzinę do dwóch. Jednak Rząd postanowił nagiąć zasady, dlatego w rodzinie pochodzącego z Polski Jana Pawła Wieczorka rodzi się Trzeci - chłopiec będący połączeniem swojego starszego rodzeństwa, agresywnego Petera i delikatnej Valetine. Chłopiec niezwykle inteligentny i uzdolniony. Czyli dokładnie taki, jakiego potrzebuje ludzkość, dlatego zwrócił uwagę zarządców Szkoły Bojowej już w wieku sześciu lat. Także wtedy przyszło mu podjąć pewnie najtrudniejszą decyzję życia. Mimo wszystko, młody Andrew postanawia opuścić rodzinę i udać się na szkolenie. I właśnie w tym miejscu zaczyna się ta niesamowita historia.

Pobieżnie mówiąc, taki świat kreuje nam Orson Scott Card w „Grze Endera”. Chłopcu przyszło żyć w trudnych czasach, bo w tej odległej przyszłości państwa współpracują ze sobą, żeby stworzyć jak największą flotę statków zdolną do pokonania kosmicznego najeźdźcy i obrony planety. Do sprawowania pieczy nad tą chwiejną sytuacją wyznaczony zostaje Hegemon, którego rządy, choć skuteczne, są rygorystyczne i surowe – jednakże tego przecież wymaga sytuacja. Z tego samego powodu Rząd chwyta się ostatniej deski ratunku i na szkolenia wojenne wysyła dzieci (głównie chłopców), które nie zdążyły nawet zasmakować życia. Muszą nauczyć się, jak walczyć z nieznanym wrogiem. Jednym z takich chłopców jest Ender. We wspomnianej Szkole Bojowej bierze udział w intensywnym, brutalnym szkoleniu. Nauczyciele czasami próbują „oszukać” rzeczywistość i podsuwają swoim uczniom gry fantasy, czyli proponują naukę w formie zabawy, ale prawdziwa rozgrywka odbywa się na salach treningowych, gdzie młodzi rekruci podzieleni na armie (Salamandry, Szczura…) toczą ze sobą bitwy z zastosowaniem różnych broni dostępnych w przyszłości.

 A teraz wyobraźcie sobie, że tak wygląda każdy dzień sześcioletniego Endera. Dlatego wartą uwagi częścią książki są obrazy psychologiczne tych dzieci. Od dawna dziecko kojarzy nam się z niewinnością, jednak Card daje nam zupełnie inny przekaz. Już samo osadzenie kilkulatków w tej twardej, wojennej rzeczywistości robi wrażenie. Każdy współczesny nastolatek prawdopodobnie załamałby się pod ogromem wymagań, ale tutaj dzieci, a w szczególności Ender, prezentują coś zupełnie innego. Czytając książkę zapominamy o wieku bohaterów, ponieważ są oni niezwykle silni. Wyrwani ze swoich rodzin i od razu rzuceni na głęboką wodę radzą sobie z brakiem bliskich i choć wtedy, kiedy nikt nie widzi, mają chwile zwątpienia, to sami zakazują sobie wszelkich słabości. Nie załamują się i idą dalej. Ciężko byłoby wykreować wiarygodnie taką dorosłą osobę, a co dopiero dziecko i myślę, że właśnie tu najlepiej widać talent autora.

Tak naprawdę, to spodziewałam się zupełnie innej książki. Miałam wrażenie, że w powieści o takiej tematyce nie będzie miejsca na psychologiczne rozważania, ponieważ najważniejsze będą typowe dla science fiction bitwy. Zamiast tego, otrzymujemy dobrze zbilansowaną pod tym względem opowieść – oczywiście, Ziemia jest przecież w stanie wojny, więc nie mogło się obejść bez opisów szkolenia i w ramach tego bitew, ale w „Grze Endera” równie ważni są bohaterowie i to, co oni czują. Każdy z nich jest na swój sposób unikalny, każdy zapada nam głęboko w pamięć. Mam tu na myśli w szczególności Petrę. Najlepsza snajperka w całej akademii i jeszcze dziewczyna? Tak, ja to kupuję. W całej książce nie brakuje podobnych charakterów, jednak wszystkich łączy jedno: każde z nich zostało rzucone na głęboką wodę i mimo to, wciąż się nie załamali, a to zasługuje na pochwałę.

Nie lada gratką dla polskich fanów Orsona Scotta Carda będzie zamieszczone na końcu najnowszego wydania „Gry Endera” opowiadanie pod tytułem „Chłopiec z Polski”. Opowiada ono o pięcioletnim Janie Pawle Wieczorku, u którego Rząd również zauważył interesujące umiejętności… Jednak wracając do głównej części książki, chcę jeszcze powiedzieć, że to książka uniwersalna i ponadczasowa. „Gra Endera”, mimo że opowiada o zaledwie sześcioletnim chłopcu, to zmusza do refleksji, nie jest jedynie pustą lekturą, dlatego mogę ją polecić zarówno miłośnikom science fiction, jak i fanom rozbudowanych powieści psychologicznych.

I trailer filmu, który od wczoraj można zobaczyć w kinie:


Za możliwość zagrania w "Grę Endera" dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.

5 komentarzy:

  1. Jestem tą książką rozłożona na łopatki. A najgorsze jest to, że nie znałam jej wcześniej, że dopiero pojawienie się ekranizacji sprawiło, że wszyscy oszaleli na punkcie Endera :))) Przeczytałam, a właściwie pochłonęłam parę dni temu, mój partner słuchał audiobooka i codziennie do naszych dyskusji wplatamy jakieś wątki "enderowe".

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety jako pierwszy obejrzałam film. I to w dodatku dzisiaj. Przez to muszę zrobić sobie chwilę przerwy od Endera, jednak z niecierpliwoscią będę czekać na ten właściwy moment, aby przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! Boże, tak bardzo uwielbiam sagę Endera. Niedawno skończyłem trzecią część a jutro jadę do biblioteki po ostatnią, czwartą :C Naprawdę, ten świat stworzony przez Carda jest tak skomplikowany i kompletny, że do wielu rzeczy dochodziłem przez kilka dni xD A wczoraj ponadto byłem na dość udanej ekranizacji, ale uważam, że nie czytając ksiażki ciężko zrozumieć w stu procentach o co chodzi. Zamierzasz przeczytać wkrótce dalsze części? :D Jeśli tak, to zaczniesz od "Endera na wygnaniu" czy "Mówcy umarłych"? Ta pierwsza została dopisana po kilku latach i opowiada zdarzenia między Grą Endera a Mówcą umarłych. Ja tam sięgnąłem od razu po Mówcę, ewentualnie 'Na wygnaniu' przeczytam jak skończę całą sagę.
    O, a to opowiadanie to fajny pomysł, ukłon w stronę Polaków, ale nie czytałem go, bo jest chyba jakaś książka będąca zbiorem opowiadań do Endera i tam jest też to opowiadanie i uznałem, że przeczytam już wszystko na raz :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi naprawdę interesująco i ciekawie, ale nadal mam ogromne opory przed ta powieścią. Głównie dlatego, że to science-fiction, czyli zupełnie nie moje klimaty :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, naprawdę warto to przeczytać.

      Usuń

Oczywiście za każdy komentarz jestem niezmiernie wdzięczna, więc skoro już tutaj jesteś, zostaw po sobie ślad ;)