piątek, 11 kwietnia 2014

Spontanicznie: o co chodzi ze Sztukaterem?

Źródło
Post będzie trochę inny niż zwykle, ale jestem zaniepokojona tym, co się dzieje. Dla przestrogi. Chcę tylko zaznaczyć, że taka jest moja opinia, jeśli ktoś jest zadowolony ze współpracy z tym portalem, bardzo się cieszę :) Może to po prostu ja nie umiem się dogadać.

Niektórzy wiedzą, inni może nie, niedawno zakończyłam współpracę z portalem Sztukater. Powód był bardzo prosty: nie byłam w stanie sprostać ich wymaganiom. Dla mnie czytanie i pisanie o książkach miało być przyjemnością, traktowałam to jako hobby. Portal nie miał żadnych interesujących książek do zaoferowania (poezja, literatura religijna i mój hit: słowniki. Weź tu napisz recenzję słownika. Na 450 słów.), wymagał natomiast, żebym wysyłała im wszystkie swoje teksty. Coś (konkretnie co najmniej 3 książki w miesiącu) musiałam jednak zamawiać, a że nie do końca trafiało to w moje gusta, nie mogłam napisać o tym ładnie recenzji, więc tak to odwlekałam i odwlekałam… W końcu zorientowałam się, że nie tędy droga. Nie potrzebuję mieć z tego korzyści majątkowych, ale książki zawsze kojarzyły mi się z przyjemnością, co nie do końca pokrywało się z wizją pisania recenzji słownika. Postanowiłam zrezygnować. No cóż, nie dogadaliśmy się, trudno się mówi.

Nie chciałam się z tym głośno obnosić, bo nie czułam potrzeby robienia portalowi Sztukater negatywnej opinii, ale poziom dyskusji, która toczy się na grupie blogerów zaczytanych na fejsbuku woła o pomstę do nieba. Blogerzy szczerze wypowiedzieli swoje opinie o współpracy ze Sztukaterem (tak, ja też). Warto zaznaczyć, że każdy z nas zrobił to kulturalnie, nie obrażał nikogo, przedstawiliśmy tylko, jak wygląda współpraca z portalem. Wygląda jednak na to, że redaktorzy portalu nie są w stanie znieść konstruktywnej krytyki, więc mieszają z błotem blogerów, dla których przecież pisanie o książkach to hobby, a nie praca na pełen etat. Co usłyszeliśmy?

Zatem moi drodzy, zrozpaczeni, poszkodowani przez życie blogerzy, zanim zaczniecie spamować grupy na FB, jacy to jesteśmy źli a jacy Wy cacy, zastanówcie się, dlaczego stajecie się potworami, raniącymi ludzi, którym zależy na dostępie do kultury w formie nieodpłatnej, którzy się starają, wierzą w ideały i piękno tego świata!
Osoby z nami współpracujące, uderzcie się w pierś, zastanówcie się, czy współpraca z nami była taka kiepska... Nikt Was nie trzymał na siłę, odeszliście na własne życzenie, zostaliście wywaleni za olewactwo! To że jesteśmy frajerami, to nie znaczy, że przez Wasze szkalowanie na grupach mają cierpieć ludzie, którym naprawdę zależy na zmianach w tym niezwykle skomercjalizowanym kraju!
Oto my! Zastanówcie się, zanim oczernicie naszą działalność, My na Was nie psioczymy! My Wam dziękujemy za to, że byliście z Nami!”

Co tu dużo mówić, jestem co najmniej  zniesmaczona. Cieszę się, że odeszłam. W sumie, to powinnam podziękować od razu po tym, jak dostałam na dzień dobry 20 (słownie: dwadzieścia) stron regulaminu.


17 komentarzy:

  1. hahahahaha, poziom poziomem, ale dobra beka jest na tej grupie. wszyscy co to czytacie - pamiętajcie tylko, żeby zanim zaczniecie zrobić sobie popcorn XD
    no i dobrze powiedziałaś, nie wiem czy ktokolwiek był zadowolony ze współpracy z nimi. na 5 recenzowanych książek (tyle wytrzymałam XD) tylko jedna trafiła mi się fajna (KTO PIERWSZY TEN LEPSZY W KOŃCU), a wzięłam ją kosztem tego, że druga była rozważaniami religijnymi, których też się recenzować nie da. potwierdzone info.
    i tak się cieszyłam jak dostalam propozycje od nich, że szukater, wow, uszanowanko, poziom taki wysoki, nawet ten regulamin tak nie przestraszył bo słyszałam o tym.......
    ale naprawdę, nie wartooo.
    nie dość że traktujo człowieka jak maszynę, to jeszcze lepsze książki niż proponujo to sama mogę napisać XD
    komentarz taki długi, może sama swojego posta aż zrobię...
    w każdym razie nie polecam, Ema Pisula.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haj fajf! Obydwie widocznie nie umiemy się dogadać, bo przecież nie ma w tym winy Bardzo Kulturalnego Portalu..

      Usuń
  2. Powiem tak. Temat współpracy recenzenckiej nie zostanie nigdy wyczerpany. Zawsze są dwie strony medalu, dwie strony - jedna zadowolona druga nie. Swego czasu psioczyli na Esprit, na Mirę, na mnóstwo innych. Teraz do tego grona dołączył Sztukater. No trudno, nie podobała Wam się współpraca i zrezygnowaliście - spoko, Wasza sprawa. Ale tak zaraz wywlekać na światło dzienne takie sprawy? Zwłaszcza, że wiedzieliście, na co się piszecie? Nie, nie współpracuję z nimi, nie współpracowałam i póki co nie zamierzam. Nie chcę stawać po żadnej ze stron, bo wiem, że wina leży po jednej i po drugiej. Ja tylko apeluję o troszkę rozsądku, bo tak naprawdę sobie robicie antyreklamę, a nie im :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam tego wywlekać, zostałam spytana o to, jak oceniam współpracę ze Sztukaterem, to się szczerze wypowiedziałam. Jednak redaktor naczelna portalu zamiast po prostu powiedzieć, jak to wygląda z ich strony, zaczęłam obsmarowywać wszystkich zgodnie z zasadą "kto nie jest z nami, ten jest przeciw nam. Komentarze o wycieczkach do ZOO i pracy w polu pod adresem blogerów były z pewnością nie na miejscu.

      Usuń
    2. to raczej oni robili sobie antyreklamę tym, co wypisywali na tej grupie, możesz sobie poczytać;)

      Usuń
    3. W takim razie idę poszukać i zobaczę o co ten cały szum, co też przedstawiciele portalu wypisywali. :)

      Usuń
    4. Wiecie co? Idę zrobić sobie jakąś przekąskę. To jest śmieszne, co się dzieje. Ale popieram Wasze oburzenie. Ewidentnie pojechali po nas, bloggerach. A przecież nie wszyscy są, jak część nieszczęśników. Ech...

      Usuń
    5. Nie jestem konfliktową osobą, ale po prostu nie mogę tak tego zostawić :(

      Usuń
    6. Teraz widzę, dlaczego wybuchła ta cała afera i w sumie się nie dziwię, że ma ona miejsce...

      Usuń
  3. Zaintrygował mnie Twój post do tego, aby wejść na profil Sztukateru na fb i bardzo mnie zdziwiło co się tam dzieje. Portal znany jest mi tylko z nazwy, nie byłam nawet jego czytelnikiem i teraz już na pewno nie zostanę. Po komentarzach osoby, która jest adminem mam o nim jak najgorsze zdanie, miesza z błotem każdą osobę, która wyrazi nawet w kulturalny sposób swoje zdanie. Świetną reklamę sobie robią.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam właśnie, że wiele blogerów z nimi współpracuje i nieraz przewinęło mi się ich logo przed oczyma, ale recenzje słowników to trochę przesada...? Cóż, ciekawie, więc sama poczytam na fb. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam z nimi współpracować. Naprawdę tego chciałam, ponieważ poleciła mi ich moja bardzo dobra koleżanka, która jest tej współpracy zadowolona, póki co. Pani, która odpisywała mi na maile była bardzo miła, kazała mi wypełnić dwie deklaracje, zapoznać się z tym sławnym, 20-stronowym, regulaminem i poświadczyć, że znam wszystkie zasady. przejrzałam go, bo nie uśmiechało mi się czytać tych wszystkich stron, szczególnie, że moja koleżanka zapewniała mnie, ze to tylko tak źle wygląda. No ale dowiedziałam się, że tak: musiałabym zmienić swój system oceniania (z 10-cio punktowej skali do 6-cio), obowiązywałby mnie limit słów, czego nie cierpię, bo zamiast skupiać się na treści, skupiam się na długości, zamiast zwykłego linku do recenzji, musiałabym wysyłać im kilka plików.... no, ale to jeszcze dałoby się znieść. Ale kiedy już to wszystko jej odesłałam, łącznie z obowiązkową recenzją próbną, ona mi napisała, że logo musi być na pasku bocznym. Musicie wiedzieć (jeżeli to czytacie, bo wyszła mi z tego całkiem obszerna wypowiedź), że unikam jak ognia wstawiania banerów na pasek boczny, dlatego mam zakładkę Kontakt/Współpraca. Napisałam tej pani kulturalnie, że nie chcę, żeby sztukater był w jakikolwiek sposób stawiany ponad pozostałymi wydawnictwami i portalami i podziękowałam za współpracę, która na dobrą sprawę, nawet się nie zaczęła.
    I, żeby nie było niedomówień. Nie miałam na celu obgadywania Sztukatera. Ze wspomnianą Mirą współpracuję od kilku miesięcy i nie mam z nią problemów, dlatego na pewno są osoby, która mogą to samo powiedzieć o tym portalu. Ja wiem, że nie zgłoszę się ponownie, chociaż wszystko odbywało się w sposób kulturalny i, moim zdaniem, odpowiedni.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mailach było kulturalnie, tu się zgadzam. Od strony kontaktu nic im nie mogę zarzucić. Nieprzyjemnie zrobiło się na ich stronie na fejsbuku oraz na grupie blogerów "zaczytanych" :( "Kto nie jest z nami, jest przeciwko nam.", tak to wygląda.

      Usuń
  6. Zgadzam się z tobą całkowicie! To była nieprzyjemna współpraca - wymogów zbyt wiele, kazano nam reklamować wszystko na siłę. Nie wydaje mi się, aby tak miała wyglądać miła recenzencka współpraca... Jednak najgorsza była "rodzinna atmosfera", która pod koniec mojej przygody ze Sztukaterem zmieniła się w "zróbcie to, bo zaczniemy wyrzucać po kolei", "sprawdzimy was i jak nie będzie tego i tego, niestety się pożegnamy". Cieszę się, że to już za mną. A co do wypowiedzi na grupie blogerów 'zaczytanych' to jestem całkowicie i niezaprzeczalnie zażenowana.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam z nimi nigdy nic do czynienia, ale patrzę na to tak trochę "pseudozawodowo". Czy oni nie widzą, że sami sobie strzelają w kolano? Nikt, absolutnie nikt nie będzie już teraz chciał z nimi współpracować... W sumie, może to i dobrze, inni będą się uczyć na ich błędzie...

    Zapraszam do mnie http://kulturka-maialis.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam tę samą sytuację jak Natalie - umowa wypełniona, warunki spełnione. Kontaktowałam się z Redaktor Naczelną późnym wieczorem i kilka chwil po "zawarciu umowy" dostałam (na początku kulturalnego) maila z przypomnieniem o banerze. Ocknęłam się nieco, kiedy maile z kulturalnych zrobiły się natarczywe i lekko złośliwe, poza tym szybko zdałam sobie sprawę z tego, o czym piszesz - że w obliczu takich warunków prowadzenie bloga stanie się z przyjemności - przykrym obowiązkiem. Wycofałam się zanim zdążyłam cokolwiek dla nich zrobić i teraz, widząc Twoją wiadomość i komentarze, jestem zadowolona. Zbyt wiele mam za sobą korporacyjnej roboty, żeby jeszcze książki czytać pod przymusem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Sama nie współpracowałam z portalem, ale szczególnie, po tym co u Was przeczytałam (ostatnio sporo jest w pisów na ten temat) nawet nie zamierzam próbować...

    OdpowiedzUsuń

Oczywiście za każdy komentarz jestem niezmiernie wdzięczna, więc skoro już tutaj jesteś, zostaw po sobie ślad ;)